sobota, 16 lutego 2013

ROZDZIAŁ 57 - CZEKAJ, POKAŻĘ CI OBRĄCZKI.


Gemma była już w piątym miesiącu ciąży. Dziwnie zrobili, że wyprawiają wesele, gdy ona będzie już nieco większa, no nie oszukujmy się, w siódmym miesiącu nie jest się chudym, chociaż widziałam kilka zdjęć w internecie, pięknie wyglądała w ciąży, służyło jej to. Nie chcieli znać płci dziecka, więc każdy z niecierpliwością czekał na narodziny nowego członka rodziny.
Dziś postanowiłam odwiedzić przyszłą bratową. Może nie miałyśmy dobrych relacji, ale chciałam to jakoś naprawić, chociaż nie wiem czy było coś jeszcze do naprawiania.
Wsiadłam w samochód i pojechałam. Wcześniej uprzedziłam ją telefonem, po głosie nie była zadowolona, ale może też myślała, że lepiej byłoby, gdybyśmy się jakoś tolerowały.
***
-Dzień dobry Anne. - powiedziałam do mamy Harrego. Widać było, że jest zła.
-Witaj Vicky. - wpuściła mnie do środka i starała się zachowywać pozory.
Zaprosiła mnie gestem ręki do salonu. Gemma siedziała i jadła lody.
-Cześć. - uśmiechnęłam się. - Jak maluszek?
-W porządku, rośnie. - odpowiedziała normalnie, co aż było dla mnie dziwne. Czyżby zmiana nastroju? - A jak u Ciebie?
-Dobrze. Od przyszłego tygodnia wracam na uczelnię. - odpowiedziałam. - A jak tam urządzanie nowego domu?
-Zostawiłam wolną rękę Tony'emu. Nie mam do tego głowy, ani szczerze ochoty. Mamy podobne gusty, więc myślę, że się nie przestraszę. - zaśmiała się.
-Gdyby coś, pomogę mu. - zaoferowałam swoją pomoc.
-Chcecie coś do picia? - spytała Anne.
-Możesz nam nalać soku. - odpowiedziała Gemma. - No chyba, że wolisz coś innego. - popatrzyła na mnie.
-Nie, nie, sok jest okej. - uśmiechnęłam się.
-Czekaj, pokażę Ci obrączki. - wstała do szafki i wyciągnęła czerwone pudełko.
Otworzyłam je i zamarłam. To były obrączki moich dziadków. Były jedyne w swoim rodzaju. Skromne, złote, ale piękne i błyszczące. Zawsze o nich marzyłam, babcia mi je obiecała po śmierci dziadka, ale widocznie oddała je Tony'emu po tym co zrobiłam. Moi dziadkowie przeżyli razem 40 lat, ich miłość była piękna, sądziłam, że moja też taka będzie.
-A tu jest pierścionek zaręczynowy. - pokazała, a ja myślałam, że mam omamy. Kolejna pamiątka rodzinna. Złoto i bordowe oczko. Piękny, to był jedyny pierścionek, u którego lubiłam kolorowy kamień. - Nie noszę go, bo puchną mi palce, ale mam nadzieję, gdy już urodzę, będę mogła.
-Tak. - uśmiechnęłam się. - Ja też. - powiedziałam, chociaż było mi bardzo przykro.
Nagle ktoś zadzwonił  do drzwi. Anne poszła otworzyć  Do salonu wszedł Harry z Tonym. Byli zdziwieni moim widokiem, pewnie nie  zauważyli samochodu, bo postawiłam, go trochę dalej, żeby paparazzi znowu mnie nie okrążyło.
-Cześć. - powiedzieli,  tylko Tony podszedł dać mi buziaka, bo od rana się nie widzieliśmy.
-Cześć. - odpowiedziałam i wstałam z kanapy. - Będę się zbierać.
-Nie, zostań jeszcze na obiedzie. - zaprotestowała Gemma.
-Muszę skoczyć jeszcze po notatki. Trzymaj się. - pocałowałam przyszłą mamę w policzek. Harry stał w drzwiach salonu, popatrzył tylko na mnie, a ja wzięłam kurtkę i wyszłam.
-Poczekaj. - usłyszałam po chwili za sobą.
Odwróciłam się i nie wiedziałam co zrobić. Harry popatrzył w moje oczy i chyba miał podobnie.
-Chciałbym, abyśmy przynajmniej dla nich starali się tolerować. - powiedział po chwili.
-Ja Ciebie toleruję, ale masz rację... Okej. - popatrzyłam w jego zielone oczy i odgarnęłam włosy z czoła.
Chciałam odejść, gdy nagle znowu się odezwał.
-Przykro mi z powodu Twojej siostry. Nie zasługiwała na to. Tony mi powiedział.
-Dzięki. - odparłam, a łzy znowu napłynęły mi do oczu.
Hazza złapał mnie delikatnie za opuszki palców, to było dla mnie nieziemskie uczucie, ale po szybkiej chwili puścił je.
-Cześć. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę swojego samochodu.

oczami Harrego

Wszedłem do domu i słyszałem jak próbowali udawać, że o czymś gadają.
-Wiem, że byliście w oknie. - powiedziałem od razu.
-I jak? - spytała mama.
-Normalnie, złożyłem kondolencję z powodu jej siostry. - odpowiedziałem.
-Aha. Przygnębiona coś była jak pokazałam jej obrączki. - wtrąciła się moja siostra.
-To pamiątka rodzinna. Miała je dostać na swój ślub, ale babcia oddała je mi. Była na nią strasznie zła, że uciekła. Ona była przekonana, że nie wróci. - powiedział Tony.
-Trochę nie fair, ale trudno, życie. - odparłem obojętnie i poszedłem do swojego pokoju. Musiałem po prostu ochłonąć.

czwartek, 7 lutego 2013

ROZDZIAŁ 56 - KOCHAM CIĘ, ALE NIE RÓB TAK WIĘCEJ, PROSZĘ.


Mój brat nie zamienił ze mną ani słowa. Traktuje mnie jak powietrze, do Taty też ma pretensje, że mu o niczym nie powiedział. Czuję się jeszcze gorzej. Nie wiem co ja chciałam wskórać tą ucieczką. Było mi lepiej? Nie.
-Znalazłem fantastyczny dom na obrzeżach Londynu. - powiedział pewnego ranka, a ja się cieszyłam, że wreszcie przełamuje między nami barierę.
-Pokaż. - uśmiechnęłam się.
Włączył laptopa i muszę przyznać, gdy zobaczyłam ten dom, byłam pod wielkim wrażeniem.
-No, no. - powiedziałam.
-Czynsz też nie jest drogi, myślę, że damy radę. - uśmiechnął się Tony.
-My z H... - przerwałam, bo brat popatrzył na mnie spode łba. - To znaczy Harry Wam na pewno pomoże. - sprostowałam swoją niedoszłą wypowiedź.
-Sami damy sobie radę. Przecież jestem głową rodziny. - powiedział dumnie. Nie mogłam uwierzyć  ze ten dwudziesto-jednolatek własne zakłada rodzinę.
-Podziwiam Cię. Jesteś taki odpowiedzialny. Wiesz, ja zachowałam się okropnie, całkowicie nieodpowiedzialnie.
-Vicky... - chciał mnie uciszyć.
-Chcę o tym pogadać. Nie chcę, żebyś mnie jakoś obwiniał, wystarczy, że robią to inni dookoła i ja sama. Bo wiem, że się zachowałam jak tchórz. Zamiast porozmawiać, ja uciekłam.
-Kocham Cię, ale nie rób tak więcej, proszę. - Tony przytulił mnie pierwszy raz odkąd wróciłam. - Chcesz wrócić do Harrego?
-Bardzo, ale wiem, że póki co nie mam na co liczyć i jedyne co mogę zrobić to tylko czekać  Miał się odezwać, ale już mija tydzień, a on nie dał znaku życia. - posmutniałam.
-Jest mu ciężko, to zrozumiałe. Dobra ja spadam, musimy załatwić z Gemmą ostatnie formalności ze ślubem.
-Kim będą świadkowie? - spytałam.
-Harry i Eleanor. - odpowiedział, a ja posmutniałam. - Przepraszam, ale to co zrobiłaś .....
-Rozumiem. - przerwałam mu, chociaż w głębi duszy moje serce było rozrywane na milion kawałków.
-Lecę, cześć siostra. - pocałował mnie w głowę i wyszedł.
Siedziałam sama w kuchni, nie miałam już za co się wziąć, posprzątałam wszędzie, nawet w piwnicy zrobiłam porządek. Na uczelni zajęcia zaczynały mi się dopiero w przyszłym tygodniu.
Podniosłam pierwszą, lepszą gazetę leżącą na stole, pod nią była jakaś biała koperta. Otworzyłam ją, a tam było zaproszenie na ślub.
"Zakochani i świadomi, że ich miłość to nie wiatr,
mają zaszczyt zawiadomić, że chcą razem iść przez świat.
 Gemma Styles i Anthony Starr
 wraz z rodzicami
 serdecznie zapraszają
 Harrego Stylesa i Victorię Starr
 na uroczystość zawarcia Sakramentu Małżeństwa, które odbędzie się
dnia 19.01.2013 roku o godzinie 16.30
w The Cathedral Church of Westminster.
Po uroczystosci Zaślubin zapraszamy na Przyjęcie Weselne
które odbędzie sie w Hotelu "Some Fun"
w Londynie
Uprzejmie prosimy o potwierdzenie przybycia
do dnia 22.12.2012 r. pod nr tel:
Gemma: 555-2145        Anthony: 565-9561"

Harry pewnie dostał inne zaproszenie, a ja byłam ciekawa czy mimo tego co zrobiłam ktoś chce, abym pojawiła się na tym ślubie. Podejrzewam, że Gemma nie będzie zbyt pozytywnie nastawiona, a swoim nieprzemyślanym wybrykiem dolałam tylko oliwy do ognia.