piątek, 26 października 2012

ROZDZIAŁ 43 - MOJA DZIEWCZYNA JEST W CIĄŻY!!


-Harry, gdzie masz kluczyki? - spytałam swojego chłopaka.
-W tylnej kieszeni. - powiedział jedząc.
-Tyle razy Ci mówiłam żebyś nie mówił z pełną buzią. - powiedziałyśmy razem z Panią Styles.
-Wiedziałam, że jesteś odpowiednią kandydatką na synową. - przytuliła mnie.
-Dziękuję Pani. - uśmiechnęłam się.
-Żadna Pani, Anne. - pogłaskała mnie po policzku jak własną córkę. Przez sekundę pomyślałam  że chciałabym, aby moja mama dalej była ze mną, żeby mnie nie porzuciła, ale szybko wymazałam tę myśl z mojej głowy.
-To jadę, nie wiem o której będę. - pocałowałam Harrego i wytarłam jeszcze jego policzek od dżemu. - Styles Ty nawet jeść nie umiesz. - zaśmiałam się.
-Nie przeginaj! - pogroził mi palcem.
-Kocham Cię. - wystawiłam mu język i wyszłam z jego rodzinnego domu.
Wsiadłam do samochodu i jechałam przez około dwie godziny. Zadzwoniłam do Tony'ego, że dojeżdżam już na miejsce.
-To dobrze, bo już czekam. - odparł i się rozłączył.
Dziwiło mnie to dlaczego aż tak bardzo mu się spieszyło.
***
-Siostra jestem skończonym debilem. - powiedział, gdy już siedzieliśmy w domu.
-Co się stało? - podałam mu kubek z herbatą.
-Wpadliśmy. - wstał z miejsca.
-Co? - nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Moja dziewczyna jest w ciąży!! - krzyknął, usiadł z powrotem na miejsce i schował twarz w dłoniach.
-Jak to? - zrobiłam wielkie oczy.
-No tak to. Nie wiesz jak się robi dzieci? - spytał z drwiną. - To już nie jest problem, że będzie to dziecko.
-To co jest nie tak? - spytałam zdezorientowana.
-To, że ja jej nie kocham. - popatrzył na mnie swoimi brązowymi oczyma.
-Jak możesz jej nie kochać  Przecież byliście tyle ze sobą, pomijam fakt, że nawet jej nie poznałam.. - popatrzyłam na brata z wyrzutem.
-Nie przedstawiłem Ci jej, bo nie była dla mnie szczególnie ważna. Szczerze liczył się dla mnie seks i tyle.
Nie mogłam uwierzyć  że te słowa wypowiada Tony, mój rodzony, starszy brat, który zawsze mnie bronił i był taki odpowiedzialny.
-Powiedz coś. Co ja mam robić? - potrząsnął mną delikatnie.
-Nie zostawiaj jej. Posłuchaj. Będziecie mieć dziecko, nie psuj mu życia na starcie. Spójrz na nas. Mama nas porzuciła, przez to staliśmy się nie ufni i trzeba przyznać było nam ciężko zaufać innym. Miłość przyjdzie z czasem, a jeżeli nie ... - zatrzymałam się.
-A jeżeli nie to co? - spytał.
-Jeżeli nie.. to.. trudno. Musisz płacić za swoje błędy, ale wynagrodzi Ci to śmiech twojego dziecka, jego pierwsze słowo, pierwszy ząbek.. - uśmiechnęłam się.
Brat bez słowa mnie przytulił.
-Pojedziesz ze mną do Taty, żeby mu powiedzieć o wszystkim? - spytał.
-Nie, to musisz zrobić sam. - odpowiedziałam.
-Proszę.- popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem
-Naważyłeś piwa to teraz je wypij. - powiedziałam.
-Dobrze. - spuścił wzrok. Było mi go szkoda.
Po kilku minutach Tony opuścił moje mieszkanie. Jeszcze do mnie nie dochodziło to, czego właśnie się dowiedziałam.
Po jakimś czasie wróciłam do domu rodziców Harrego.
-I co się stało? - zapytał Harry od progu. Widząc moją minę, przeraził się. - Vicki co jest?
-Tony będzie ojcem. - usiadłam w salonie i wbiłam wzrok w dywan.
-Hahaahaha żartujesz? - zaśmiał się.
-A wyglądam na żartownisię?! - krzyknęłam.
-Serio?! - był zdziwiony.
-Serio. Mało tego, on jej nie kocha...
Opowiedziałam mu wszystko czego dowiedziałam się od Tonego. Hazza był wstrząśnięty, jego mama również.
-Wszystko jak zaczyna się układać  zawsze się burzy jak domek z kart. - skwitowałam i poszłam na górę się położyć.

sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ 42 - HAROLDZIE EDWARDZIE STYLES CO TY ROBISZ?!


Ubrałam granatowy sweter Harrego i jakieś krótkie spodenki. Usiadłam przed telewizorem i czekałam na powrót ukochanego. Mimo że nie było go tak krótko, zdałam sobie sprawę z moich błędów. Uświadomiłam sobie, że chyba byłam dla niego ciężarem. Musiał latać po szpitalach ze mną, użerać się z moim jedzeniem .. Może powinnam od niego odejść  Nie ... Cholernie byłoby mi ciężko bez niego. Przecież on jest całym moim światem, tlenem, powietrzem.
-Hej kochanie! - do domu wszedł Harold.
-Cześć. - pobiegłam do przedpokoju i rzuciłam mu się na szyję. Tak bardzo się za nim stęskniłam.
-Miłe powitanie. - zaśmiał się mój chłopak. - Zbieraj się, jedziemy do mojej mamy.
-Jak to? - popatrzyłam na niego badawczo.
-No tak to. Dawaj, już po południe, nie chcę być tam w środku nocy.
-No już, już. - pokierowałam się do naszej sypialni. Otworzyłam drzwi do naszej garderoby i zaczęłam wrzucać na oślep do torby ubrania. Oczywiście spakowałam kilka swetrów Harrego, które od niego pożyczałam.
-A tak poza tym, masz ładny sweter. - złapał mnie od tyłu Harry i pocałował w szyję.
-Wiem, mnie też się podoba. - zaśmiałam się.
Hazza nie przestawał w pieszczotach.
-Skarbie, musimy jechać do Twojej mamy, daj mi się spakować. - powiedziałam.
-Jeszcze chwilę, stęskniłem się. - powiedział, a mnie przeszły dreszcze po całym ciele.
-Harry! Ogarnij się! - krzyknęłam. - A Ty jesteś spakowany?
-No zaraz! - podniósł mnie i zaniósł na łóżko.
-Haroldzie Edwardzie Styles co Ty robisz?! - śmiałam się wniebogłosy.
-Witam się z moją dziewczyną, po długim nie widzeniu jej. - mówił między pocałunkami.
-Dwa dni to długo?
-Dla mnie minuta bez Ciebie to cała wieczność, a co dopiero dwa dni! - popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczyma. Wyglądały jak dwa piękne szmaragdy.
-Też Cię bardzo kocham, ale musimy jechać do Twojej mamy. - wyswobodziłam się z jego objęć i wróciłam do pakowania.
-Jak tak możesz?! - oburzył się.
-Wynagrodzę Ci to. - mrugnęłam do niego okiem.
-Trzymam Cię za słowo. - zaśmiał się. - Czekaj, czekaj. Co Ty zrobiłaś z włosami?! - zaczął dotykać mojego kucyka.
-Nie podoba Ci się?
-Ładnie, ale nigdy nie wyobrażałem sobie Ciebie w blondzie.
-Przecież nie jestem całą blondynką, mam ombre.
-Nie kojarzę w ogóle nazwy, ale niech Ci tam będzie. Nawet do twarzy Ci z tym. - pocałował mnie w policzek. - Spakowana już jesteś? - spytał.
-No tak. A Ty?
-Mam jakieś ciuchy w samochodzie, w domu też coś jest, więc będę miał w czym chodzić, ale tak po za tym to ja rzadko mam coś na sobie. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Styles! - walnęłam go jakąś bluzką, którą miałam pod ręką.
-No co? - zaśmiał się. - Dobra chodź, jedziemy.
Szybko zarzuciłam jakieś spodnie na siebie, buty, kurtkę i byłam gotowa do wyjścia.
***
-Witajcie dzieci! - krzyknęła uradowana mama Harrego.
-Dobry wieczór. - uśmiechnęłam się. Pani Styles przytuliła najpierw mnie, a potem swojego syna.
-Mamo Ty nie śpisz? - spytał mój chłopak.
-Czekałam na Was. - uśmiechnęła się.
Weszliśmy do kuchni, gdzie czekała na nas kolacja, tzn. kanapki.
-Jedźcie i idźcie spać. - powiedziała Pani Anne.
-Dobrze. - odpowiedzieliśmy chórem.
Kanapki zniknęły w mgnieniu oka, a my pokierowaliśmy się do sypialni. W kieszeni poczułam wibracje mojego Iphona.
-Halo? - powiedziałam do słuchawki.
-Siostra, gdzie jesteś? Jestem pod waszym mieszkaniem. - usłyszałam głos brata.
-U mamy Harrego, a co?
-Musimy pogadać. - słyszałam, że chyba płakał.
-Tony co się stało? Coś z tatą?
-Nie. Możemy się jutro spotkać, proszę Cię? - słyszałam, że bardzo mu na tym zależy.
-Jasne. Bądź u mnie tak o 11, okej? - spytałam.
-Dobra, pa. - rozłączył się.
-Co się stało? - spytał Harry.
-Muszę jutro wracać. Tony musi mi się wygadać, nie wiem coś się stało.
-Czy to nie może poczekać do poniedziałku? - popatrzył na mnie.
-Widocznie nie. Sama pojadę i wrócę wieczorem, spokojnie. - pogłaskałam go po policzku.
-Chodź już spać  - pociągnął mnie za rękę w kierunku łóżka. Na dobranoc dostałam soczystego buziaka i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam..
-------------
No nareszcie coś się pojawiło. Myślałam, że już nic nie napiszę, brakowało mi weny :C
Rozdział dedykuję Oliwi Chwast, która dziś mnie zmotywowała do pisania.
Mam nadzieję, że się podoba.

kissonme

xx

środa, 17 października 2012

MOJE DROGIE CZYTELNICZKI/ DRODZY CZYTELNICY!


Jak Wam przekazała @Karolajna_ byłam w szpitalu. Musiałam tam leżeć od czwartku po południu aż do wczoraj. Wyszłabym dopiero dziś, ale ja jestem w gorącej wodzie kąpana i zrobiłam awanturę Pani Ordynator (którą w tym momencie serdecznie pozdrawiam)  o to, że nie chce mnie wypisać, mimo tego że wszystkie wyniki mam w porządku, tylko kuleję. Może zbyt pochopnie zareagowałam  ale uwierzcie mi, że nie chciało mi się spędzać kolejnej nocy w szpitalu, bez telewizji a tym bardziej bez internetu, nawet nie mogłam mieć tam laptopa, żeby oglądać filmy! - to jest wręcz chore! Oczywiście mama jest na mnie zła, ale powoli jej przechodzi :) A co mi się stało? Biegłam w szkole na 900 metrów (wiem, dziwny dystans, w szpitalu taki rehabilitant cały czas przeżywał, dlaczego nie biegłyśmy na 1000 tylko na 900) Pod koniec zaczęło mi się kręcić w głowie, a jak stanęłam to zrobiło mi się czarno przed oczami. Potem jak już leżałam u Pani Pielęgniarki zaczęłam tracić czucie w rękach i w nogach. Zabrała mnie karetka, musieli mnie wynosić na noszach ze szkoły, bo nie umiałam nawet stać ... Wyobraźcie sobie jakie to musi być okropne, gdy widzisz swoje nogi, ale kompletnie ich nie czujesz ... Moja mama była ze mną, za co jestem jej ogromnie wdzięczna, bo gdyby nie ona, nie wiem co bym zrobiła. W szpitalu w moim mieście nic mi nie zrobili, przewieźli mnie do innego, oddalonego o ok. 22 kilometry. Leżałam na sali sama aż do poniedziałku, potem przyszła jakaś dziewczyna, niby z nią rozmawiałam, ale było widać, że jest patologiczna. Oczywiście nic do takich ludzi nie mam, ale widziałam, że nie umiemy znaleźć wspólnego tematu. W piątek mama kupiła mi książkę, którą miałam sobie kupić już dawno, dawno temu. Miała 761 stron i przeczytałam ją w 4 dni. Czy czuję już ręce i nogi? W rękach odzyskałam czucie w czwartek wieczorem, tuż po podaniu kroplówki. Abym poczuła nogi, potrzebowałam więcej czasu. Dopiero w piątek po południu postawiłam pierwsze kroki, ale nie sama, tylko z pomocą pielęgniarki. Potem chodziłam już właśnie z którąś z pielęgniarek, nie musiałam jeździć na wózku. Uwierzcie mi, że to nie jest nic fajnego. W nocy, z piątku na sobotę, gdy szłam do toalety z jedną z pielęgniarek, ona zaproponowała mi, żebym spróbowała sama. Udało się! Byłam prze szczęśliwa  Oczywiście nie chodziłam normalnie, mój chód przypominał bardziej ruchy 70-latki, ale ważne, że chodziłam  W poniedziałek chodziłam w miarę normalnie, ale musiałam zostać, bo Pani Ordynator powiedziała, że muszę mieć jeszcze tomografię głowy, a badanie było dopiero wczoraj rano. Nic ono nie wykazało, oprócz tego, że jestem zdrowa. Chociaż nadal nikt nie wie co mi było i to mnie trochę martwi. Na razie chodzę już normalnie, boli mnie tylko prawe kolano i prawy palec u nogi. Mam nadzieję, że nie długo to minie i wszystko wróci do normy. 
Kiedy będą nowe rozdziały? Nie wiem kochani. Chcę, aby było to jak najszybciej, ale muszę się oszczędzać i praktycznie non stop leżę. No teraz jestem na kompie, mam nadzieję, że nie długo odzyskam laptopa, bo mama mi zabrała od niego kabel zasilający, ponieważ wtedy zrobiłam tę awanturę Pani Ordynator i jest na mnie o to zła, że narobiłam jej wstydu. Nie moja wina, że Pani Ordynator zamiast ze mną rozmawiać, wypchała mnie z gabinetu. No, ale mam nadzieję  ze dodam coś w przyszłym tygodniu :)

pozdrawiam,

Wasza kissonme

sobota, 13 października 2012

WITAJCIE KOCHANI


Piszę do was w imieniu Pauliny, która wszystkich strasznie przeprasza lecz nie mogła ostatnio dodać nowego wpisu gdyż aktualnie znajduję się w szpitalu. Nie martwcie się nasza kochana Paulina już wkrótce do nas wróci. Pozdrawiam xx

@Karolajna_

środa, 3 października 2012

ROZDZIAŁ 41 - LEPIEJ WYGLĄDASZ.


Harry wyjechał, a ja zostałam sama w domu. Otworzyłam lodówkę i zastanawiałam się co zjeść  Może to dziwne, ale zrobiłam się głodna. Postanowiłam, że będę jadła, żeby być zdrową i zrobię to dla Harrego.
Zrobiłam sobie kanapki i poszłam do salonu oglądać telewizor. Jadłam, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Przede mną stała Eleanor.
-Cześć. - uściskała mnie.
-Hej, wejdź. - zaprosiłam ją do środka.
-Przyszłam wyciągnąć Cię na miasto. - zaczęła na wstępie przyjaciółka.
-Jakoś nie mam ochoty. - usiadłam na kanapie i ugryzłam kanapkę.
-Widzę, że robisz postępy. Teraz trzeba iść krok naprzód. - powiedziała. - Umówiłam nas do fryzjera. Chodź, potrzebujesz jakieś zmiany.
-Okej, ale potem zrobimy sobie tatuaż. - zaproponowałam.
-Zgoda. - zaśmiała się.
-Ogarnę się i możemy iść.
Poszłam do łazienki, związałam moje długie, prawie do pupy, kręcone włosy, w wysokiego kucyka. Pomalowałam się delikatnie, ubrałam beżowe rurki, białą bokserkę i na to brązowy, letni sweter. Wzięłam torebkę i byłam gotowa.
Pojechałyśmy z Eleanor do fryzjera.
Gdy byłyśmy na miejscu, usiadłyśmy na fotelach. Pierwsza była Eleanor. Podcinała jak zwykle końcówki i nic więcej. Miała bardzo ładne, długie i zadbane włosy. Gdy nadeszła moja kolej, miałam nadzieję, że mnie też czeka tylko obcinanie końcówek, ale myliłam się.
-Ty posiedzisz tu trochę dłużej. - powiedział fryzjer.
Dałam mu wolną rękę, ale zastrzegłam, że nie chcę obciąć więcej niż dziesięć centymetrów włosów.
Zaczął nakładać mi rozjaśniacz na mniej więcej połowę włosów. Nie wiedziałam co chciał zrobić, ale nie było już odwrotu.
Po około trzech godzinach wyglądałam całkiem inaczej. Miałam na głowie ombre, połowa włosów była ciemna, a druga była pokryta ciemnym blondem.
-Woow. - powiedziałam.
-Wyglądasz pięknie. - odparła przyjaciółka i przytuliła mnie.
-Teraz idziemy zrobić tatuaż. - zatarłam ręce. Podziękowałam fryzjerowi, zapłaciłyśmy i poszłyśmy w stronę studia tatuażu.
-To co chcecie robić? - spytał tatuażysta, który wcześniej tatuował mi plecy.
-Myślałam o tatuażu na karku, albo za uchem. - zastanawiałam się. - Już wiem! Na palcu. Ja chcę napis friends, a Eleanor Ty zrobisz sobie forever, co? -posłałam jej błagalne spojrzenie.
-Jasne. - zaśmiała się.
Tym razem ja byłam pierwsza. Nie zajęło to dłużej niż 10 minut. Gdy skończyła Eleanor poszłyśmy jeszcze na zakupy. Kupiłyśmy sobie kilka bluzek, spodnie i sukienkę.
-Teraz idziemy do MSC. - oznajmiła przyjaciółka.
-Jasne. - uśmiechnęłam się, zapakowałyśmy wszystko do samochodu El. Po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu.
-Ja chcę truskawkowego, a Ty? - spytała Eleanor.
-Też. - uśmiechnęłam się.
Usiadłyśmy przy stoliku i rozmawiałyśmy o błahych sprawach.
-Lepiej wyglądasz. - powiedziała.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
-Słuchaj, zawsze byłaś i jesteś piękna. Proszę Cię nigdy więcej nie rób czegoś takiego. - złapała mnie za rękę.
-Obiecuję. - uścisnęłam mocniej jej dłoń.
Pod wieczór wróciłyśmy do domów. Wrzuciłam na twiettera zdjęcia z przyjaciółką i położyłam się do łóżka. Zasypiałam już, gdy zadzwonił mój telefon.
-Cześć skarbie. - usłyszałam po drugiej stronie.
-Hej. - uśmiechnęłam się.
-Wracam jutro wieczorem, bądź w domu, mam dla Ciebie niespodziankę. - powiedział Harry.
-Tak? A jaką? - jak zwykle byłam ciekawa.
-Dowiesz się jutro. - jak zwykle nie chciał mi nic powiedzieć.
-Kocham Cię. - zaśmiałam się.
-Ja Ciebie też, śpij dobrze. - posłał mi telefonicznego całusa, a ja wreszcie mogłam spokojnie zasnąć.