Harry patrzył na mnie i nie mógł uwierzyć w to co powiedziałam.
-Żartujesz sobie, prawda? - spytał wręcz szeptem.
-Chciałabym, ale nie. To jest prawda. - byłam bliska płaczu. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że na prawdę go kocham.
-Wyjdź stąd. - odwrócił się do mnie plecami.
-Proszę Cię, porozmawiajmy. - stanęłam za nim i lekko dotknęłam jego ramion.
-Nie dotykaj mnie. Muszę to przemyśleć, idź już. - słyszałam jak łamie mu się głos.
-Kocham Cię. - zaczęłam płakać.
-Vicki, nie utrudniaj. Odezwę się ... - powiedział.
-Dobrze, ale nie karz mi czekać długo, bo już za Tobą tęsknię. - otarłam łzy z policzka i zrobiłam tak jak kazał Loczek.
Wzięłam swoją walizkę i poprosiłam Liama, aby mnie odwiózł.
-Co się stało? - spytał, gdy byliśmy w drodze do mojego domu.
-Nie chcę o tym gadać. - łzy poleciały z moich oczu.
-Okej, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, dzięki. - odparłam i patrzyłam na ludzi, których mijaliśmy.
Gdy weszłam do domu, mój tato o mało co nie posiadał się z radości.
-Ale dlaczego już wróciłaś? Miałaś tam być jeszcze dwa miesiące. - powiedział zdziwiony.
-Muszę coś wyjaśnić z Harrym. - starałam się nie płakać.
-Skrzywdził Cię? - Ojciec zrobił surową minę.
-Nie Tato, to ja go skrzywdziłam i chcę, aby mi wybaczył. - poszłam do swojego pokoju i zamknęłam się tam na klucz.
Całą noc nie zmrużyłam oka, płakałam i patrzyłam w telefon, czy Harry się odezwał, ale nie. Rano pojechałam do niego, nie mogłam wytrzymać, a po za tym miałam wieczorem lot do Włoch.
Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy.
-O Jezu, Vicki. - powiedział Zayn.
Puściłam te słowa mimo uszu i wparowałam do środka.
-Gdzie Harry? - spytałam.
-U siebie w pokoju, ale nie wiem czy to dobry pomysł, abyś teraz wchodziła do niego. - podrapał się po głowie.
-Bardzo cierpiał? Boże ja tego nie chciałam. - byłam bliska płaczu.
-Cześć. - usłyszałam głos kobiety za swoimi plecami. Obróciłam się i zamarłam. Przede mną stała jakaś baba po trzydziestce, w koszulce Harrego.
-Kim jesteś? - spytałam.
-Vicki nie denerwuj się. - nie dał powiedzieć kobiecie prawdy, Zayn.
-Co tu się dzieje? - nagle na dole był Harry w samych bokserkach.
-To ja się pytam co tu się dzieje?! - krzyknęłam.
-Nie pamiętam, byłem pijany. - powiedział Hazza.
-Ja za to pamiętam. - wyrwała się do odpowiedzi owa kobieta. - Spędziliśmy z Harrym upojną noc. - zaśmiała mi się prosto w oczy.
-Słucham?! - wytrzeszczyłam oczy.
-Vicki, to nie tak, nie chciałem. - zaczął się tłumaczyć.
-To ja specjalnie lecę do Ciebie z Włoch, bo TYLKO całowałam się z kimś, a Ty mi robisz takie świństwo, wskakując jakieś lasce do łóżka?! - wydarłam się.
-Uspokój się. - powiedział łagodnie Zayn.
-Jak mam być spokojna?! W ogóle kim Ty jesteś!? - zwróciłam się do powodu rozpadu mojego związku.
-Caroline Flack, nie znasz mnie? - popatrzyła na mnie i zamrugała oczami jak totalna idiotka.
-Wiedziałam, że wyglądasz znajomo. Od zawsze na niego leciałaś. I wiesz co? Jest Twój. - chciałam pokierować się do wyjścia, ale Harry mnie zatrzymał. - Nie dotykaj mnie! - wyrwałam mu się.
-Vicki, przepraszam. Nie chciałem Cię skrzywdzić, wiesz, że Cię kocham. - powiedział histerycznie.
-Mam to gdzieś. Spieprzyłeś to. Wiem ja też nie byłam fair, bo całowałam się z Dominiciem. Ale to co Ty zrobiłeś jest obrzydliwe. Brzydzę się Tobą. - popatrzyłam ostatni raz w jego oczy i wyszłam trzaskając drzwiami.
Przyjechałam do domu, byłam zła, smutna, nienawiść mieszała się z żalem, miłością ... Rozpłakałam się w ramionach brata, który o nic nie pytał, tylko był, co w tym momencie było dla mnie najważniejsze.
-On się z nią przespał. - ryczałam w koszulę brata.
-Ciii.. będzie dobrze... - pocieszał mnie i pocałował w głowę. Zawsze czułam się przy nim bezpieczna.
Gdy się uspokoiłam, miałam tylko pół godziny, aby przygotować się, bo nie długo miałam lot.
Na lotnisku pożegnałam się z Tatą i z Tonym.
-Dziękuję. - szepnęłam bratu na ucho.
-Zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedział, a ja pokierowałam się w stronę odprawy.
Cóż, nowe życie, nowa ja.
niedziela, 24 czerwca 2012
piątek, 15 czerwca 2012
ROZDZIAŁ 21 - CAŁOWAŁAM SIĘ Z DOMINICIEM.
4 tygodnie później
Z Alice pogodziłyśmy się, jakby mogło być inaczej, obie kolegujemy się z Dominiciem. Lecz ja chyba czuję coś do niego więcej. Wiem, że mam Harrego, ale po prostu to dziwne uczucie. Z moich rozmyślań o koledze wyrwał mnie głos Alice.
-Wychodzę na zakupy, idziesz ze mną? - spytała.
-Nie, jestem zmęczona, idź sama. - powiedziałam.
-Jak chcesz, będę za dwie godziny. - odparła przyjaciółka i wyszła.
Siedziałam na kanapie i rozmyślałam. Postanowiłam zadzwonić do Dominica.
-Cześć, wpadniesz do mnie? - spytałam na wstępie.
-Jasne, zaraz będę. - odpowiedział i tak zakończyła się nasza konwersacja.
Długo na niego nie czekałam - był po 20 minutach.
-Obejrzymy coś? - zaproponował.
-Poszukaj czegoś na necie, ja przyniosę popcorn. - powiedziałam i poszłam do kuchni.
-Może być Lista Klientów? - spytał.
-Jasne. - krzyknęłam z kuchni.
Po chwili usiadłam w salonie z wielką michą popcornu i zaciągałam się zapachem perfum Dominica. Film był fajny, ale oboje nie mogliśmy się na nim skupić. W pewnym momencie nasze ręce się dotknęły, gdy braliśmy popcorn z miski. Popatrzyliśmy sobie w oczy i oboje wiedzieliśmy, że musimy to zrobić. Tak stało się - pocałowaliśmy się. Pocałunek był bardzo długi, namiętny, dziki. Usiadłam na nim okrakiem, a nasze języki nadal były razem. Jego ręce błądziły po moim ciele, czułam się jak w niebie. Po chwili oprzytomniałam.
-Nie możemy, ja mam Harrego. - wstałam z niego.
-Kochasz go? - spytał.
-Idź stąd. - nie odpowiedziałam.
Posłusznie wyszedł, a ja biłam się z myślami. Czułam się fatalnie, wiedziałam, że zachowałam się, jak ostatnia szmata. Boże co ja mam robić? - to pytanie chodziło mi po głowie. W końcu zdecydowałam. Muszę wrócić do Londynu na kilka dni. Wyciągnęłam małą walizkę, która była moją torbą podręczną. Spakowałam kilka ciuchów i zamówiłam najbliższy lot do Londynu. Był on dopiero rano. Nagle do domu weszła Alice.
-Gdzie się wybierasz? - spytała.
-Muszę lecieć do Londynu. - mówiłam spanikowana.
-Co się stało? - podeszła do mnie.
-Ja ... Dominic .. całowanie.... - jąkałam się.
-Uspokój się i powiedz mi jeszcze raz.
-Co mam Ci mówić?! Całowaliśmy się !! - krzyknęłam. - Zdradziłam Harrego. Muszę mu to wyjaśnić, chcę być z nim szczera. - odparłam.
-Coś Ty najlepszego zrobiła? - powiedziała. -Nie będę Cię oceniać, kiedy masz samolot?
-Jutro rano. Zadzwonię do Harolda, czy będzie jutro. - odparłam i sięgnęłam po telefon. Odebrał od razu.
-Co jest skarbie? - spytał z troską.
-Cześć. - mówiłam nie pewnie. Nadal czułam się podle. -Będę jutro rano w Londynie. Przyjedziesz po mnie na lotnisko? - spytałam.
-Co się stało, że wracasz? - powiedział zdziwiony.
-Muszę załatwić jedną ważną sprawę, przyjedziesz po mnie?
-Okej, o której będziesz?
-O 11 mam wylądować. Nie mów nic mojemu tacie i Tony'emu. Zrobię im niespodziankę. - powiedziałam.
-Okej, to do zobaczenia jutro. - czułam, że jest szczęśliwy z powodu mojego przyjazdu.
-Tak, pa. - dodałam i chciałam się rozłączyć.
-Kocham Cię. - powiedział, a mnie zatkało. Nie wiedziałam co zrobić. Kochałam go, ale to co zrobiłam z Dominiciem było okrutne ...
-Do jutra. - zakończyłam rozmowę i poszłam pod prysznic.
***
Lot minął mi szybko. Na lotnisko był Harry, rzuciłam mu się na szyję, bo na prawdę się za nim stęskniłam.
-Gdzie jedziemy? - spytał. - Jakaś knajpka?
-Możemy pojechać do Ciebie? Muszę pogadać. - powiedziałam.
-Mam się bać? - zaśmiał się.
-Nie, no co Ty. - udawałam opanowaną.
W samochodzie Harry cały czas mówił jaki to on nie jest szczęśliwy widząc mnie.
-Na ile przyjechałaś? - spytał.
-Nie wiem. Na kilka dni.
-A co to za ważna sprawa? - cały czas tylko pytał.
-Zaraz się dowiesz.
-Boże jesteś w ciąży ?! - wykrzyknął.
-Skąd Ci się to wzięło? - popatrzyłam na niego.
-No tak, chcesz ze mną porozmawiać, jesteś taka tajemnicza, specjalnie przyleciałaś do Londynu. To jak zostanę ojcem? - mówił patrząc to raz na mnie raz na drogę.
-Oczywiście, że nie. - powiedziałam.
-To już nie wiem co to jest. Poddaję się. - skapitulował i do końca drogi siedzieliśmy w ciszy.
Weszliśmy do domu chłopaków. Jak zwykle było tam głośno.
-Vicky! - krzyknęli i się na mnie rzucili. Pierwszy raz czułam się niekomfortowo.
-Co jest? - Liam zauważył, że coś jest nie tak.
-Harry możemy pogadać na osobności? - olałam pytanie przyjaciela.
-Okej. - powiedział i złapał mnie za rękę.
Strasznie się denerwowałam, moje dłonie stawały się bardziej mokre.
-Chyba to coś poważnego, że tak strasznie się denerwujesz. - powiedział Harry.
Weszliśmy do jego pokoju, usiadłam na łóżku, a Hazza na krześle. Nie wiedziałam jak to zrobić.
-Kochanie, ja .... no bo ja .... wczoraj .... - jąkałam się. - Oh God, nie wiem jak Ci to powiedzieć.
-Prosto i na temat. - powiedział spokojnie.
-Całowałam się wczoraj z Dominiciem. - odparłam i spuściłam głowę w dół.
-Co Ty powiedziałaś? - Harry zrobił wielkie oczy.
-Całowałam się wczoraj z Dominiciem. - powtórzyłam, ale nieco ciszej.
Mój chłopak nic nie odpowiedział, patrzył na mnie jak na kompletną idiotkę.
-Proszę, powiedz coś. - powiedziałam, a łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
piątek, 8 czerwca 2012
ROZDZIAŁ 20 - WOLĘ MYŚLEC O TOBIE, NIŻ O MOJEJ PRZYJAŹNI Z ALICE.
Tydzień z Harrym zleciał mi bardzo szybko. Pożegnanie było trudne, ale chyba mniej bolesne niż inne. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie zawsze będziemy razem. Jest to męczące i coraz mniej mi się to podoba, ale dla niego dam radę.
Harry z samego rana pojechał spod mojego domu na lotnisko. Ja poszłam na uczelnię i jak zwykle wynudziłam się jak mops. Pierwszy raz od tygodnia zobaczyłam Alice. Byłam jeszcze na nią zła, że mnie tak olała i wolała siedzieć z chłopakiem. Dla mnie zawsze priorytetem była przyjaźń, a dopiero potem miłość. Dosiadła się do mnie na lunchu. Odpowiadałam jej półsłówkami.
-Nie bądź na mnie zła. - powiedziała.
-Yhym. - odpowiedziałam nie patrząc na nią.
-Obrażasz się za byle co. - prychnęła.
-Zawsze mówiłyśmy, że będziemy trzymać się razem. - pierwszy raz dzisiejszego dnia spojrzałam w jej szare oczy. - Z resztą nie ważne. Idę, mam zajęcia. - wstałam do stołu i poszłam od sali, w której zaczął się już wykład. Usiadłam koło jakiegoś kolesia. Zilustrowałam go dyskretnie. Był wysoki, miał blond włosy i zielone oczy. Miał na sobie rurki i zwykłą, luźną koszulkę. Patrzyłam na niego kantem oka. Gdy wykład się skończył, wyszłam z sali. Po chwili usłyszałam jak mnie ktoś woła. Obróciłam się i nie widziałam nikogo znajomego.
-Cześć! - spojrzałam, a to był ten sam chłopak, koło którego usiadłam.
-Hej. - powiedziałam nieśmiało.
-Jestem Dominic. - wyciągnął rękę w moją stronę.
-Victoria. W skrócie Vicky. - powiedziałam.
-Tak wiem, tutaj każdy Cię zna. - odparł.
-A ja nikogo. - dodałam.
-Może wyskoczymy na jakiegoś drinka? - spytał.
-Raczej nie. - odparłam, chociaż chciałam iść.
-Dlaczego?
-Dlatego, że każdy wie, że jestem dziewczyną Harrego. Nie chcę mieć znajomych dzięki niemu. - odpowiedziałam.
-Dla mnie jesteś tylko i wyłącznie Victorią. - uśmiechnął się. Nie mogłam mu się oprzeć.
-Czy ja wiem ... - zaczęłam się wahać.
-No chodź. W końcu kogoś poznasz, nie?
-W sumie czemu nie. - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Poszliśmy do jakiegoś baru. Dowiedziałam się, że Dominic przyjechał z Glasgow. Tak jak ja studiuje dziennikarstwo.
-A co powiesz mi o sobie? - spojrzał na mnie.
-Jestem zwykłą dziewczyną z marzeniami.
-Jedno się chyba spełniło. - zaśmiał się.
-Jakie?
-Że jesteś z Harrym. - popatrzył na mnie.
-To nie było moim marzeniem. Ale spełniło się jedno. Znalazłam miłość swojego życia. - uśmiechnęłam się.
-Nie przeszkadzają Ci te ciągłe rozłąki? - spytał.
-Przeszkadzają, ale boje spełniamy dalej swoje marzenia.
-Nie masz czasami tego dość?
-Czego?
-Że nie widzicie się więcej niż widzicie.
-Nie. Dzięki temu nasz związek jest mocniejszy. Ale nie chcę już gadać o tym, że jestem z Harrym. Powiedz mi lepiej czy Ty masz dziewczynę?
-Nie. Jestem wolny i do wzięcia. - zaśmiał się.
-Może poznasz tutaj jakąś Włoszkę. - szturchnęłam go.
Sączyliśmy nasze drinki. Mój telefon zaczął dzwonić, odebrałam.
-Co robisz beze mnie? - spytał Harry.
-A jestem na drinku. - odparłam.
-Z kim?
-Z Dominiciem.
-Kto to? - czułam się jak na przesłuchaniu.
-Kolega z uczelni.
-Nigdy mi o nim nie mówiłaś. - czułam zawód w jego głosie.
-Dopiero dziś go poznałam. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Aha, to nie przeszkadzam. Baw się dobrze. Kocham Cię, pamiętaj. - powiedział.
-Ja Ciebie też. Odezwę się jutro. - dodałam i zakończyłam rozmowę. -Nie boisz się, że zaraz będziesz na pierwszych stronach gazet, portali społecznościowych i bóg wie gdzie jeszcze, będąc tutaj ze mną? - zwróciłam się do Dominica.
-Nie. Będę sławny. - zaśmiał się.
-Aha, czyli zaprosiłeś mnie tylko po to, aby być rozpoznawalnym. - wstałam i chciałam wyjść z lokalu.
-Nie to chciałem powiedzieć. - złapał mnie za rękę. - Po prostu chciałem Cię poznać i zobaczyć czy jesteś zwykłą plastikową lalą czy kimś kto jest godny uwagi.
-I jakie są Twoje wnioski? - popatrzyłam na niego.
-Zdecydowanie jesteś godna uwagi. - uśmiechnął się.
-Dzięki. - zaśmiałam się. - To co wracamy już?
-Jak chcesz to chodź. - powiedział i wyszliśmy z baru.
***
W domu panowała napięta atmosfera. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor.
-Pójdziesz ze mną jutro na zakupy? - spytała Alice.
-Z Zaynem idź. - powiedziałam.
-Boże, Ty jak zwykle nie masz się o co obrażać - uniosła się.
-Dobra fajnie. Daj mi spokój. - powiedziałam i wykręciłam numer do Harrego.
-Jak tam z nowym kolegą? - spytał Harry.
-Dobrze, całkiem miły z niego chłopak, ale mam nadzieję, że nie jesteś zły, bo przypominam Ci, że ...
-Wiem, ja też mam mnóstwo koleżanek. - przerwał mi. - Nie jestem zły, słowo. - zaśmiał się.
-To dobrze. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Jak tam z Alice? Czemu się nie odzywacie?
-A co doniosła Ci już? - mój uśmiech momentalnie zszedł z twarzy.
-Nie, ale Zayn mi mówił.
-Jemu to ona w pierwszej kolejności powiedziała. - zirytowałam się.
-Powiesz mi o co poszło? - powiedział łagodnie.
-A czy ja się wtrącam w Twoje sprawy? - warknęłam.
-Nie ma moich spraw, ani Twoich, są nasze. - powiedział.
-Nie wydaje mi się. - odparłam.
-Nie wiem co się z Tobą dzieje, chciałem pomóc.
-To jest sprawa między mną a Alice. Skoro ona woli swojego chłopaka od przyjaciółki to jej problem. - odpowiedziałam.
-Stęsknili się za sobą. - starał się ją usprawiedliwić.
-Harry proszę Cię. Ja za Tobą też, ale nie opuszczałam zajęć, tylko dlatego, że byłeś. Chodziłam, bo myślałam, że ona tam będzie i jak nie pójdę, to będzie jej przykro. - powiedziałam.
-Proszę Cię przemyśl to jeszcze raz. - usłyszałam.
-Wolę myśleć o Tobie, niż o mojej przyjaźni z Alice. - powiedziałam to dosyć głośno, żeby usłyszała.
-Prześpij się z tym, dobrze?
-No okej, ale zadzwonisz do mnie jutro? - zaczęłam się upewniać jak mała dziewczynka.
-Zadzwonię. Kocham Cię. Dobranoc. - powiedział.
-Ja Ciebie też. Śnij o mnie. - odpowiedziałam.
-A Ty o mnie. Pa. - zakończył rozmowę.
Poszłam do łazienki, wykąpałam się i tak jak kazał Harry poszłam spać i śnic o nim.
piątek, 1 czerwca 2012
ROZDZIAŁ 19 - NO OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI !
3 miesiące później
Alice miała rację, że jest tu strasznie dużo pracy. Nie mam praktycznie na nic czasu. No wieczorami bierze mnie na myślenie i tęsknotę za Harrym i domem. Miał rację, że taka rozłąka nie jest dla nas. Nie chcę już więcej jechać na tak długo bez niego. Nagle poczułam wibracje w moim telefonie.
-Halo? - spytałam.
-Otwórz drzwi. - usłyszałam głos Harrego.
-Ale po co? - spytałam.
-No otwórz je. - mówił słodkim głosem.
-Nie chce mi się. Leżę sobie na balkonie i jest mi tak wygodnie. Nawet mam Twoją bluzę. - powiedziałam. - Cały czas pachnie Tobą. Tak bardzo za Tobą tęsknie. - powiedziałam.
-No to otwórz te cholerne drzwi! - krzyknął, a mi o mało nie wypadł telefon z ręki.
-No dobra, dobra, ale nie unoś się tak. Pewnie czekają na mnie jakieś kwia... - nie dokończyłam, bo ujrzałam Harrego. Wręcz rzuciłam się na niego.
-Boże, jesteś. - mówiłam cały czas się do niego tuląc. Tak bardzo mi go brakowało. Ze szczęścia aż się popłakałam. - Wejdź. - pociągnęłam go w stronę mieszkania. - Boże, Harry jak ja za Tobą tęskniłam.
-Ja za Tobą też. - przytulił mnie do siebie mocno. - Nie no ładne to mieszkanie. Przez najbliższy tydzień będę tu mieszkał. - powiedział.
-Jak to sobie wyobrażasz? - spytałam.
-Normalnie.
-Przecież tu mieszka jeszcze Alice.
-Przez najbliższy tydzień ona mieszka z Zaynem w jakimś hotelu. - powiedział. - Chciałem żebyśmy my tam zamieszkali, ale przegrałem w papier, kamień, nożyce.
-Boże, tak się cieszę. - krzyknęłam i ponownie się do niego przytuliłam.
-Ja też. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Pewnie jesteś zmęczony, idź się wykąp, a ja zrobię jakąś kolację. - poruszyłam śmiesznie brwiami.
-Mmm. Brzmi kusząco. - powiedział i mnie pocałował.
Harry zajął łazienkę, a ja wyciągnęłam sałatę, ser i szczypiorek. Rozkroiłam bułki i zaczęłam układać kolejno składniki.
-Już jestem. - objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
-Wystraszyłeś mnie. - zaśmiałam się. - Masz kanapki teraz ja idę się umyć. - chciałam wyswobodzić się z jego objęć.
-Wolę Ciebie niż kanapki. - zamruczał mi do ucha.
-Harry. - zaśmiałam się.
Obrócił mnie przodem do siebie i zaczął namiętnie całować. Posadził mnie na blacie i dobierał się do mojej bluzki.
-Nie tutaj, chodź tam. - powiedziałam, lekko odrywając się od jego warg, były takie słodkie, wręcz idealne.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju następnie położył na łóżku, nie przestając całować.
***
Obudził mnie budzik, spałam jakieś 4 godziny. Ale nie żałuję. Było cudownie. Harry jeszcze spał, nie chciałam go budzić. Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam się ogarnąć do łazienki.
Spaliśmy na moim jednoosobowym łóżku i żeby żadne z nas nie spadło, musieliśmy być przytuleni do siebie. Ale w sumie odpowiadało nam to.
Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się, spakowałam potrzebne książki. Spojrzałam ostatni raz na śpiącego Harrego i wyszłam z domu. Zadzwoniłam do Alice.
-Słucham? - powiedziała zaspanym głosem.
-Jeszcze śpisz? Przecież zaraz masz byc na uczelni. - odparłam oburzona.
-Nie dam rady dziś. - mówiła dalej śpiąca.
-Dobra, cześć. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę i poszłam w stronę szkoły.
Byłam zła na przyjaciółkę, bo mimo że była tutaj 3 miesiące nie miałam z nikim dobrego kontaktu. Zawsze trzymałyśmy się razem. Każdy chciał się z nami zakolegować, bo byłyśmy dziewczynami chłopaków z One Direction.
Weszłam do wielkiej sali wykładowej i słucham co mają nam do powiedzenia. Byłam dalej wściekła. Akurat dziś zaczynały nam się wspólne zajęcia z grupą filmową, ale oczywiście Al nie raczyła przyjść. Boże, żeby ona mi się dziś na oczy nie pokazywała, bo chyba wyszarpię jej włosy.
***
Wróciłam późnym popołudniem. Harry czekał na mnie z obiadem.
-Co tak późno? - spytał i pocałował mnie w usta.
-Jestem padnięta, dosłownie. Alice nie przyszła, byłam tam sama jak palec. - powiedziałam wściekła.
-Jesteś tu trzy miesiące i jeszcze nie zakolegowałaś się z nikim? - zrobił wielkie oczy.
-Nie, bo każdy traktuje mnie jak dziewczynę Harrego Stylesa, a nie jak Victorię Starr.
-Aha. - widziałam, że zrobiło mu się głupio.
-Ale nie mam Ci tego za złe. - poczochrałam jego włosy. - Kocham Cię. - powiedziałam i popatrzyłam w jego zielone oczy.
-Ja Ciebie też. - zaśmiał się i złożył kolejny pocałunek na moich ustach.
-Co mamy dziś dobrego na obiad? - spytałam.
-Zupę pomidorową, ziemniaki, stek i sałatę, a na deser kisiel. - powiedział mój kucharz.
-Mmm. Styles minąłeś się z powołaniem.- zaśmiałam się.
-Jedz. - nałożył mi na talerz.
-Kocham Cię. - powiedziałam.
-Ja Ciebie też. - zaśmiał się. - O ubrudziłaś się. - powiedział.
-Gdzie? - chciałam się wytrzeć, lecz mnie powstrzymał.
-Sam to zrobię. - uśmiechnął się łobuzersko i przybliżył się do mnie. Oh God! Ten to zawsze znajdzie sposób na to, aby mnie pocałować!
----------------------
Napisałam, że nazywam się Victoria Starr, bo nie pamiętam czy nadawałam sobie już nazwisko w tym opowiadaniu. Przepraszam, wiem jestem beznadziejna, ale mam słabą pamięć.
kissonme
xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)