poniedziałek, 13 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 28 - CZEŚĆ VICKI.


Razem z Harrym z samego rana staliśmy na lotnisku. Czekaliśmy na moją matkę. Ale czy mogłam ją tak nazwać  Nie ważne, nie chciałam znowu o tym myśleć. Wolałam zwracać się do niej bezosobowo. Gdy wreszcie się zjawiła, była szczęśliwa, ale widziałam, że jest tym wszystkim zmęczona. I dobrze jej tak, ma za swoje. Mogła nas nie porzucać. Czekaliśmy na samolot do Nowego Jorku, Harry trzymał mnie za rękę, na szczęście nie było dużo jego fanek.Te, które były, patrzyły na nas i robiły nam zdjęcia.
-Podejdź do nich. - szepnęłam.
-Nie chcę Cię zostawić samej. - powiedział.
-Przecież jestem tutaj, idź, bo widzę jak im na Tobie zależy. - zaśmiałam się po raz pierwszy od kiedy moja mama wróciła.
-No dobrze, ale jak coś to krzycz. - powiedział i puścił moją dłoń. Podszedł do swoich fanek, robił sobie z nimi zdjęcia, wygłupiał się. Byłam szczęśliwa widząc uśmiech na jego twarzy. Potrafi byc bardzo dziecinny i zwariowany, ale jak przyjdzie co do czego, to jest śmiertelnie poważny. On jest tym jedynym.
-Mam nadzieję, że nie długo będę widziała Ciebie i Harrego na ślubnym kobiercu. - z moich rozmyślań wyrwał mnie jej głos.
-Zobaczysz je jedynie w gazecie. - odparłam sucho.
-Chcę to wszystko odbudować. - szepnęła.
Spojrzałam na nią. Zrobiło mi się jej żal, ale byłam nie ugięta. Nic się nie odzywając odeszłam parę kroków dalej. Harry podszedł do mnie uśmiechnięty i znowu splótł nasze dłonie w jedno.
Gdy siedzieliśmy w samolocie, starałam się, aby było normalnie. Jakby mojej matki nie było obok.
Gdy wylądowaliśmy, na nowojorskim lotnisku było o wiele więcej fanów niż na londyńskim.
Poszliśmy po nasze bagaże. Wsiedliśmy do taksówki, mama podała adres taksówkarzowi i jechaliśmy około 40 minut do jej apartamentu.
-My jednak chcemy zatrzymać się w hotelu. - powiedziałam gdy weszliśmy do środka. Panował tam nieład.
-Proszę Cię. - powiedziała.
-Nie, pójdziemy do hotelu, podaj mi nazwę i adres szpitala, w którym jest Twoja córka.
Napisała coś na karteczce, podała mi ją, otarła łzę z policzka. Nie robiło to dla mnie wrażenia.
Pojechaliśmy do jakiegoś najbliższego hotelu. Wzięliśmy wspólny pokój i pojechaliśmy na 14 piętro. Walizki położyliśmy na samym środku pokoju i sami rzuciliśmy się na wielkie łóżko.
Leżeliśmy w ciszy, ale z Harrym mogłabym tak godzinami.
-Pojedziesz tam ze mną? - spytałam po chwili.
-Oczywiście, że tak.Teraz?
-Tak. - kiwnęłam głową.
Wstaliśmy i wyszliśmy z hotelu. Po świecie rozniosła się wieść gdzie jesteśmy, bo przed budynkiem było mnóstwo piszczących dziewczynek. Przecisnęliśmy się przez tłum i złapaliśmy taksówkę.
Harry powiedział nazwę i adres szpitala. Taksówkarz dziwnie się nam przyglądał.
-Coś nie tak? - spytałam.
-Nie, nie tylko moja córka bardzo za wami szaleje. Wiem, że jesteście razem, a ona non stop mówi jacy to wy jesteście szczęśliwi, że wam zazdrości.
-Pan poda swój adres do domu, wpadniemy. - uśmiechnęłam się, a Harry popatrzył ze zdumieniem. - Odwiedzimy pańską córkę dziś około 18, niech będzie w domu, ale niech jej Pan nic nie mówi, dobrze?
-Nie chciałbym Was fatygować. - zmieszał się.
-To żaden problem, będzie nam bardzo miło. - powiedział Harry.
-Ile lat ma córka? - spytałam.
-15. - odpowiedział.
-Oo to już jest duża. - uśmiechnęłam się. Gadaliśmy całą drogę, nawet na chwilę zapomniałam dlaczego jestem w Nowym Jorku.
Gdy miły taksówkarz zaparkował pod szpitalem, Harry grzebał w portfelu, aby zapłacić za przejazd.
-Nie trzeba, to była przyjemność was wieźć. Mam nadzieję, że będziecie dziś. - powiedział starszy Pan i podał nam karteczkę z adresem.
-Jasne. - uśmiechnęłam się. Harry jednak zostawił pieniądze na siedzeniu i wyszliśmy. Stanęłam przed budynkiem i wzięłam kilka głębszych wdechów.
-Na pewno chcesz tam iść? Możemy wrócić tu później. - powiedział Hazza.
-Nie, jest w porządku. - odparłam i złapałam go za rękę. Weszliśmy do środka, było tam sporo ludzi. Minął nas facet w średnim wieku. Przez przypadek mnie szturchnął, stanął i powiedział:
-Przepraszam. - nagle jego oczy się powiększyły, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. - Ty jesteś Victoria. - powiedział.
-Tak, a Pan jest ... ? - byłam zdezorientowana.
-Mark Bein. - wyciągnął dłoń w moją stronę. Nie podałam mu swojej, nadal nie wiedziałam skąd on mnie zna. - Jestem mężem Twojej mamy. - dodał.
-To przez Ciebie ją straciłam. - powiedziałam ze złością.
-Przepraszam. - powiedział. - Idziesz do Sophi?
-Tak. Oboje idziemy. - wskazałam na Harrego.
-Chodźcie. - pokazał ruchem ręki kierunek, w którym mieliśmy iść.
Weszliśmy na oddział onkologii, doszliśmy do sali, w której leżała mała. Przez szybę widziałam ją, jak leży w łóżeczku. Była taka podobna do mnie. Miała takie same oczy, usta, rysy twarzy. Tylko nie miała włosów. Tak mi jej było szkoda.
-Mogę tam sama wejść? - spytała partnera mojej mamy.
-Jesteś tego pewna? - popatrzył na mnie.
-Tak. - powiedziałam stanowczo.
-To idź. - wskazał na drzwi.
-Mam pójść z Tobą? - nagle usłyszałam Harrego.
-Dam radę. - uśmiechnęłam się przez łzy.
Weszłam do sali. Dziewczynka poderwała się, myślała, że to mama.
Podeszłam do jej łóżeczka i złapałam za rączkę. Mocno mnie ścisnęła.
-Cześć Sophia. - powiedziałam i otarłam łzę z policzka.
-Cześć Vicki. - odpowiedziała, a mnie zamurowało. Nie wiedziałam skąd mała wie, jak się nazywam.
-Mówiłam jej dużo o Tobie, o Tonym także. - zza moich pleców usłyszałam głos matki.
Popatrzyłam na nią ze łzami w oczach i zapytałam:
-Kiedy mam mieć te badania?
-Nawet teraz. - powiedziała.
-To chodźmy. - puściłam rączkę małej i pokierowałam się w stronę drzwi. W końcu muszę uratować życie mojej siostry.
--------------------------
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, bo prawdopodobnie pojadę nad morze.

14 komentarzy = nowy rozdział

kissonme

xx

10 komentarzy:

  1. Wow, cudny. *__*
    Czekam na kolejny.

    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. koleżanko nie gangsteruj na stutaj z 14, jestem pewna że dużo osób czyta ale nie chce im się pisać, szczeże ??sama na początku tak miałam ale cóż, czekam na następny ;) KAROLINA czytam rónież bloga o Emili i Lousie i jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwsze pisze się szczerze, po drugie jak Ci się nie podoba to nie komentuj oraz nie czytaj i po trzecie nie mów mi co mam robić :)
      miło, że Ci się podoba

      xx

      Usuń
  3. Świetny jak zawsze.! :) xx
    | Miśka <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super.!!!!
    Czekam na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny cudowne że hoho chce a raczej pragne następnego rozdziału jesteś cudowna :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć. Piszę do Ciebie, żeby Ci doradzić, nie chcę Cię obrażać. Na pewno odpiszesz coś w stylu "nie podoba Ci się to nie czytaj" . No więc tak . Czytam Twoje opowiadanie od samego początku . Chcę zauważyć, że robisz dużo błędów. Twój chyba najczęstszy błąd to słowo "naprawdę". Pisze się je zawsze łącznie a nie tak jak Ty oddzielnie. Poza tym irytuje mnie takie "Jak będzie 10 komentarzy, będzie następny rozdział " , "Mam już napisany nowy, ale dodam dopiero jak będzie 15 komentarzy" . Wiesz, to trochę nie fair. Na pewno dużo osób czyta Twojego bloga, ale to nie znaczy, że muszą go komentować. Powinnaś pisać rozdziały dla samej przyjemności [swojej i czytelników], a nie żeby mieć dużo komentarzy. Popracuj jeszcze trochę nad pisownią, bo ludziom, którzy czytają Twoje opowiadania, utrwalają się w głowie te słowa z błędami . Pozdrawiam ~ K.

    OdpowiedzUsuń