wtorek, 14 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 29 - WIĘC JAK MASZ NA IMIĘ?


Poszłyśmy do lekarza, który prowadził przypadek mojej siostry. Zmieniłam do niej nastawienie, gdy tylko ją zobaczyłam. Była taka krucha i niewinna.
Pobrali mi krew i szpik. Bolało, ale wiedziałam, że robię to dla dobra Sophi.
-Wyniki będą jutro z samego rana. Jeżeli będą prawidłowe, możemy robić przeszczep nawet jutro. - poinformował nas lekarz.
Przytaknęłyśmy razem z mamą i poszłyśmy do Sophi. Trzymałam ją za rączkę. Harry cały czas się wygłupiał, a ona śmiała się w niebo głosy. Mimo choroby była silna, wesoła i bardzo dzielna.
-Dochodzi 17, a musimy pojechać do tej dziewczynki. - powiedział Harry.
-Masz rację. - wstałam z krzesła, a Sophi zrobiła buzię w podkówkę.
-Skarbie, przyjadę jutro z samego rana. Oboje przyjedziemy. - popatrzyłam na Harrego, który pokiwał twierdząco głową. Ucałowałam ją w czółko i wyszliśmy oboje uśmiechnięci.
-Victoria! Zaczekaj! - usłyszałam krzyk mamy.
Zatrzymałam się. Gdy była blisko mnie, powiedziała:
-Na prawdę dziękuję Ci, że mi pomagasz.
-Nie ma za co. - pierwszy raz od kilku lat uśmiechnęłam się do niej i ją przytuliłam. Słyszałam jak rozpłakała się w moich ramionach, ale to chyba ze szczęścia.
Pożegnaliśmy się z nią i złapaliśmy taksówkę, która zawiozła nas pod wskazany adres. Gdy byliśmy na miejscu zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam wysoka, szczupła nastolatka.
-O Jezu. - popatrzyła na nas i strasznie zbladła.
-Coś nie tak? - spytałam jej.
-Chyba uderzyłam się w głowę. - powiedziała z szeroko otwartymi oczyma.
-Nie, jest w porządku. Zaprosisz nas do środka? - spytał Harry.
-Wejdźcie. - przesunęła się i zrobiła nam miejsce, abyśmy weszli. - Chodźcie do kuchni. - powiedziała i wskazała nam drogę. Przy stole siedzieli jej rodzice. Tata czytał gazetę, a jej mama piłowała paznokcie.
-Dzień dobry. - powiedzieliśmy z Harrym jednocześnie.
-I jak córciu niespodzianka Ci się podoba? - spytał się Pan taksówkarz swojej latorośli.
-Jezu i to jak! - zapiszczała dziewczyna.
-Więc jak masz na imię? - spytałam.
-Lacey. - powiedziała dziewczyna.
-Miło mi. Vicki. - podałam jej rękę.
-Wiem, jesteś moją idolką. Z resztą Harry też. - popatrzyła na niego.
-Nie krępuj się, możesz go przytulic, no nawet dać mu buziaka. Nie obrażę się, ale tylko jeden raz. - zaśmiałam się.
Widać było, że dziewczyna się krępuje, więc Harry sam podszedł i mocno ją uściskał. Ucałował ją w policzek, a ona zwyczajnie się rozpłakała. Nie ona jedna tak reaguje.
-Mogę z Wami zdjęcie? - spytała, gdy się uspokoiła.
-Jasne. - zaśmiałam się.
Jej Tata wziął od niej aparat, a ona weszła między nas. Objęliśmy z Harrym Lacey i uśmiechnęliśmy się do zdjęcia. Gdy było po wszystkim, chcieliśmy zbierać się już do hotelu.
-Zostańcie na herbacie i cieście, proszę. - dziewczyna popatrzyła na nas błagalnym wzorkiem. Nie umieliśmy jej odmówić.
Gdy popijałam herbatę, spytałam ją:
-Jaki masz nick na twitterze?
-@xchocolatex. - powiedziała.
Wygrzebałam z torebki mojego białego Iphone i weszłam na tt. Pokazałam jej profil, z pytaniem czy to, aby na pewno jej, follnełam ją ze swojego konta oraz z Harrego.
-Spełniły się moje wszystkie marzenia. - powiedziała. - No oprócz jednego, ale to już nie ważne.
-Co jeszcze możemy dla Ciebie zrobić? - spytałam przyjaźnie.
-Nigdy nie byłam na koncercie One Direction. - posmutniała.
Wygrzebałam z torby dwie wejściówki VIP na najbliższy ich koncert w Nowym Jorku i podałam je dziewczynie.
-Nie mogę ich przyjąć. - powiedziała.
-Jak dają to bierz, jak zabierają to wrzeszcz. - zaśmiałam się. - Proszę i zabierz ze sobą koleżankę.
-Jesteś kochana! - krzyknęła i mnie mocno przytuliła. Czułam się niesamowicie z myślą, że spełniłam czyjeś marzenia.
-Musimy się już zbierać, ale było bardzo miło i do zobaczenia na koncercie. - powiedziałam i wstałam od stołu.
-Poczekaj, dajcie mi jeszcze swoje autografy. - Lacey pobiegła do swojego pokoju i po chwili wróciła z jakimś zeszytem. Wpisaliśmy się oboje z Harrym i po chwili wyszliśmy z jej domu.
-Jesteś jak Święty Mikołaj. - powiedział mój chłopak.
-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się. - Wracamy do hotelu. O 8 musimy być już w szpitalu. - pociągnęłam Hazzę za rękę. Kolejna taksówka zawiozła nas tam gdzie chcieliśmy. W pokoju opadliśmy na łózko i zasnęliśmy kamiennym snem.

nazajutrz

Denerwowałam się przed wynikami. Gdy lekarz oznajmił mi, ze mogę być dawcą byłam w siódmym niebie.
-Proszę poczekać, pielęgniarka zaraz Panią zabierze. - powiedział i gdzieś poszedł.
-Nie bój się, będę cały czas obok. - złapał mnie za rękę Harry. Widziałam, że był zmęczony, ale robił to wszystko dla mnie.
Pojechałam do jakieś sali, była jasna, ale strasznie przerażająca. O jej ściany obijała się cisza. Była nie do zniesienia. Położyli mnie na jakimś łóżku, wybili igły. Czułam ból, ale nie przejmowałam się nim. Po wszystkim zawieźli mnie do jakieś sali.
-Do jutra musi tu Pani poleżeć. Z samego rana wypiszemy Panią. - powiedział lekarz i wyszedł. Zaraz po nim przyszedł Harry.
-Jak się czujesz? - spytał i złapał moją rękę.
-Dobrze, ale wszystko mnie boli. - powiedziałam. - Jestem zmęczona.
-Prześpij się. - poradził.
-Kocham Cię. - zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy snów.
------------------------------
Dodaję wcześniej, bo jutro jadę nad morze, wrócę dopiero 22 sierpnia.
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)

Nowy rozdział będzie, gdy pod tym pojawi się 11 komentarzy :)

kissonme

xx

17 komentarzy:

  1. Hahaha.xd
    Bawimy się w Św. Mikołaja. ^^
    Boski rozdział.
    Czekam na kolejny.


    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hhahahah świetny jak zawsze a ty jak Viki bawisz się w mikołaja i dajesz nam takie świetne perełki :D miłych wakacji ::::D i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny . :* Czekam na nexta .

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetny . :*

    OdpowiedzUsuń
  5. och , chciałabym mieć taki talent jak ty . Rozdział świetny pozdrawiam , lola ,

    OdpowiedzUsuń
  6. boski :* kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział zajebisty . Czekam na nexta .

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :3 / Dżesx3

    OdpowiedzUsuń