środa, 30 maja 2012

ROZDZIAŁ 18 - VICKY, ZACZEKAJ!


tydzień później

Spakowałam już chyba wszystko. Harry nie odezwał się do mnie do tej pory ... Było mi przykro, że nie zaakceptował mojej decyzji. Ja po prostu chciałam się kształcić, rozwijać. Ponadto sam miał jechać w trzy miesięczną trasę więc tak czy siak byśmy się nie widzieli...
-Możemy już jechać na to lotnisko. - zwróciłam się do taty.
-Masz paszport, bilety? - spytał.
-Tak, chodźmy już. - powiedziałam. Nie byłam pewna czy dobrze robię. Zależało mi na Harrym, bo bardzo go kocham i nie chciałabym stracić. Teraz nie wiem na czym stoję i w ogóle nie wiem czy jesteśmy razem.
Gdy weszłam na lotnisko, był spory tłum. Dokładnie taki, jak lecieliśmy do Hiszpanii na wakacje.
-To czas się pożegnać. - zwróciłam się do brata i Taty.
-Pamiętaj uważaj na siebie i dzwoń jak najczęściej. - powiedział tata.
-No i nie zapomnij o nas. - dodał Tony.
-Nie zapomnę. Kocham Was. - ucałowałam ich i przytuliłam.
Pociągnęłam moją wielką walizkę na kółkach i poszłam w stronę odpraw.
-Vicky, zaczekaj! - usłyszałam. Nie mogłam uwierzyć, że to on.
Obróciłam się i stanęłam zamurowana. Biegł do mnie, zostawiłam walizkę i sama zaczęłam biec w jego stronę. W połowie drogi rzuciliśmy się na siebie i mocno przytuliliśmy.
-Przepraszam, że się tak długo nie odzywałem. Kocham Cię. - powiedział.
-Ja Ciebie też. - czułam jak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. - Jak nie chcesz to nie pojadę. - powiedziałam cały czas przytulona do niego.
-Jedź, poczekam na Ciebie. Będę cały czas dzwonił i przyjadę do Ciebie, ale nie powiem kiedy, to będzie niespodzianka. - uśmiechnął się. Popatrzyłam na niego i pocałowałam go.
-Muszę już iść.. - posmutniałam.
-Zadzwoń od razu jak dolecisz. Pamiętaj, że kocham Cię najbardziej na świecie. - złożył pocałunek na moich ustach.
-Ja Ciebie też. - cały czas płakałam.
-Już nie rycz. - zaśmiał się. - Będę na Ciebie czekał.
-Kocham Cię. - powiedziałam.
-Wiem. Idź już, bo się spóźnisz. - uśmiechnął się.
Pocałowałam go ostatni raz i poszłam. Wróciłam się jeszcze po walizkę.
W samolocie cały czas myślałam o Harrym, o naszym związku, czy uda nam się przez te pół roku. Gdy wylądowałam, wyciągnęłam karteczkę, na której był adres hotelu, w którym będę mieszkać.
Wsiadłam w taksówkę i podałam adres taksówkarzowi. Nie umiałam perfekcyjnie włoskiego, ale miałam nadzieję, że przez najbliższy czas się nauczę. Na szczęście nie byłam tu sama. Alice przyjechała dwa dni przede mną. Ona studiuje reżyserię, więc hotelowe mieszkanie miałyśmy dzielić na spółkę.
Wysiadłam z samochodu, a przed hotelem stało mnóstwo dziewczyn.
-Przyjechała! - krzyknęła któraś w moim języku.
Nie wiedziałam o co im chodzi. Podbiegły do mnie, zaczęły prosić o zdjęcia, autografy, jedne mówiły coś do mnie po włosku, ale kompletnie ich nie rozumiałam. Było mi bardzo miło, że mnie lubią, chociaż zdarzały się hejty, nie miłe słowa. Po 15 minutach weszłam do hotelu, zameldowałam się i poszłam pod wskazany numer mieszkania.
-Na reszcie jesteś! - wydarła się Alice i rzuciła się na mnie.
-No wiem. - uśmiechnęłam się.
-Ale widzę, że coś jest nie tak. - powiedziała.
-Harry przyjechał na lotnisko i było mi ciężko się z nim rozstać. Tęsknie za nim. - odparłam.
-Mi też brakuje Zayna, ale zobaczysz będziesz miała tutaj tyle obowiązków, że szybko się pozbierasz. - poklepała mnie po ręce. -Rozpakuj się i pójdziemy zwiedzać miasto.
-Okej, muszę wykonać dwa telefony jeszcze. - zaśmiałam się.
Zadzwoniłam najpierw do taty, który jak zwykle się pytał czy jestem cała i zdrowa, czy mnie nikt nie okradł, czy trafiłam do hotelu, jak tam jest i tak dalej ...
-Muszę kończyć, bo Alice porywa mnie na miasto. - zaśmiałam się.
-Ale pamiętaj nie za długo. I nie róbcie tam głupot. - zaczął mnie przestrzegać.
-Wiem, wiem. Kocham Cię, pa. - zakończyłam ponad 20 - minutową rozmowę.
Potem wykręciłam numer do Hazzy.
-Nareszcie! - krzyknął od razu do słuchawki. - I jak tam jest? W ogóle jak Ci minął lot? - jak zwykle zadawał milion pytań na raz.
-Nie wiem, zaraz idę z Al na miasto. Lot całkiem dobrze. Przed hotelem było mnóstwo dziewczyn. Chciały moje autografy i zdjęcia ze mną. - powiedziałam.
-I co zrobiłaś? - spytał.
-No nie ze wszystkimi, ale z kilkoma zrobiłam te zdjęcia, dałam autograf i poszłam do hotelu. - odpowiedziałam.
-Widzisz jesteś niesamowita. - powiedział.
-Tak, bo mam kogoś takiego jak Ty.
-Kocham Cię. - usłyszałam w słuchawce. - Tęsknie już za Tobą.
-Wiem, ja za tobą też, ale obiecaj, że damy radę.
-To jest oczywiste, a jak wrócisz pojedziemy gdzieś razem tylko we dwoje. Zabiorę Cię gdzie będziesz chciała. - powiedział.
-Hmm, gdzie ja bym chciała pojechać? Do Paryża. Tak zawsze o tym marzyłam. - odparłam po chwili zastanowienia.
-Ja też, więc pojedziemy na dłuuugie wakacje do Paryża. - zaśmiał się. - Muszę kończyć, bo zaraz będę miał próbę. Kocham Cię i odezwę się wieczorem. - powiedział.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i zakończyliśmy rozmowę.
***
Włochy były cudowne. Ferrara było cudowne. Miasto to jest chyba najpiękniejszym jakie dotąd widziałam. Czy można chcieć czegoś więcej? Hmm. Tak. Mężczyznę, z którym chce się spędzić resztę swojego życia.

4 komentarze:

  1. Awwwwwwwww...kocham Twojego bloga, chociaż czytam go od niedawna. Wspaniale piszesz :)
    Czekam na następny rozdział. ;*
    | Miśka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz <3
    Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń