piątek, 1 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 19 - NO OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI !


3 miesiące później

Alice miała rację, że jest tu strasznie dużo pracy. Nie mam praktycznie na nic czasu. No wieczorami bierze mnie na myślenie i tęsknotę za Harrym i domem. Miał rację, że taka rozłąka nie jest dla nas. Nie chcę już więcej jechać na tak długo bez niego. Nagle poczułam wibracje w moim telefonie.
-Halo? - spytałam.
-Otwórz drzwi. - usłyszałam głos Harrego.
-Ale po co? - spytałam.
-No otwórz je. - mówił słodkim głosem.
-Nie chce mi się. Leżę sobie na balkonie i jest mi tak wygodnie. Nawet mam Twoją bluzę. - powiedziałam. - Cały czas pachnie Tobą. Tak bardzo za Tobą tęsknie. - powiedziałam.
-No to otwórz te cholerne drzwi! - krzyknął, a mi o mało nie wypadł telefon z ręki.
-No dobra, dobra, ale nie unoś się tak. Pewnie czekają na mnie jakieś kwia... - nie dokończyłam, bo ujrzałam Harrego. Wręcz rzuciłam się na niego.
-Boże, jesteś. - mówiłam cały czas się do niego tuląc. Tak bardzo mi go brakowało. Ze szczęścia aż się popłakałam. - Wejdź. - pociągnęłam go w stronę mieszkania. - Boże, Harry jak ja za Tobą tęskniłam.
-Ja za Tobą też. - przytulił mnie do siebie mocno. - Nie no ładne to mieszkanie. Przez najbliższy tydzień będę tu mieszkał. - powiedział.
-Jak to sobie wyobrażasz? - spytałam.
-Normalnie.
-Przecież tu mieszka jeszcze Alice.
-Przez najbliższy tydzień ona mieszka z Zaynem w jakimś hotelu. - powiedział. - Chciałem żebyśmy my tam zamieszkali, ale przegrałem w papier, kamień, nożyce.
-Boże, tak się cieszę. - krzyknęłam i ponownie się do niego przytuliłam.
-Ja też. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Pewnie jesteś zmęczony, idź się wykąp, a ja zrobię jakąś kolację. - poruszyłam śmiesznie brwiami.
-Mmm. Brzmi kusząco. - powiedział i mnie pocałował.
Harry zajął łazienkę, a ja wyciągnęłam sałatę, ser i szczypiorek. Rozkroiłam bułki i zaczęłam układać kolejno składniki.
-Już jestem. - objął mnie od tyłu i pocałował w szyję.
-Wystraszyłeś mnie. - zaśmiałam się. - Masz kanapki teraz ja idę się umyć. - chciałam wyswobodzić się z jego objęć.
-Wolę Ciebie niż kanapki. - zamruczał mi do ucha.
-Harry. - zaśmiałam się.
Obrócił mnie przodem do siebie i zaczął namiętnie całować. Posadził mnie na blacie i dobierał się do mojej bluzki.
-Nie tutaj, chodź tam. - powiedziałam, lekko odrywając się od jego warg, były takie słodkie, wręcz idealne.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju następnie położył na łóżku, nie przestając całować.
***
Obudził mnie budzik, spałam jakieś 4 godziny. Ale nie żałuję. Było cudownie. Harry jeszcze spał, nie chciałam go budzić. Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam się ogarnąć do łazienki.
Spaliśmy na moim jednoosobowym łóżku i żeby żadne z nas nie spadło, musieliśmy być przytuleni do siebie. Ale w sumie odpowiadało nam to.
Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się, spakowałam potrzebne książki. Spojrzałam ostatni raz na śpiącego Harrego i wyszłam z domu. Zadzwoniłam do Alice.
-Słucham? - powiedziała zaspanym głosem.
-Jeszcze śpisz? Przecież zaraz masz byc na uczelni. - odparłam oburzona.
-Nie dam rady dziś. - mówiła dalej śpiąca.
-Dobra, cześć. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę i poszłam w stronę szkoły.
Byłam zła na przyjaciółkę, bo mimo że była tutaj 3 miesiące nie miałam z nikim dobrego kontaktu. Zawsze trzymałyśmy się razem. Każdy chciał się z nami zakolegować, bo byłyśmy dziewczynami chłopaków z One Direction.
Weszłam do wielkiej sali wykładowej i słucham co mają nam do powiedzenia. Byłam dalej wściekła. Akurat dziś zaczynały nam się wspólne zajęcia z grupą filmową, ale oczywiście Al nie raczyła przyjść. Boże, żeby ona mi się dziś na oczy nie pokazywała, bo chyba wyszarpię jej włosy.
***
Wróciłam późnym popołudniem. Harry czekał  na mnie z obiadem.
-Co tak późno? - spytał i pocałował mnie w usta.
-Jestem padnięta, dosłownie. Alice nie przyszła, byłam tam sama jak palec. - powiedziałam wściekła.
-Jesteś tu trzy miesiące i jeszcze nie zakolegowałaś się z nikim? - zrobił wielkie oczy.
-Nie, bo każdy traktuje mnie jak dziewczynę Harrego Stylesa, a nie jak Victorię Starr.
-Aha. - widziałam, że zrobiło mu się głupio.
-Ale nie mam Ci tego za złe. - poczochrałam jego włosy. - Kocham Cię. - powiedziałam i popatrzyłam w jego zielone oczy.
-Ja Ciebie też. - zaśmiał się i złożył kolejny pocałunek na moich ustach.
-Co mamy dziś dobrego na obiad? - spytałam.
-Zupę pomidorową, ziemniaki, stek i sałatę, a na deser kisiel. - powiedział mój kucharz.
-Mmm. Styles minąłeś się z powołaniem.- zaśmiałam się.
-Jedz. - nałożył mi na talerz.
-Kocham Cię. - powiedziałam.
-Ja Ciebie też. - zaśmiał się. - O ubrudziłaś się. - powiedział.
-Gdzie? - chciałam się wytrzeć, lecz mnie powstrzymał.
-Sam to zrobię. - uśmiechnął się łobuzersko i przybliżył się do mnie. Oh God! Ten to zawsze znajdzie sposób na to, aby mnie pocałować!
----------------------
Napisałam, że nazywam się Victoria Starr, bo nie pamiętam czy nadawałam sobie już nazwisko w tym opowiadaniu. Przepraszam, wiem jestem beznadziejna, ale mam słabą pamięć.

kissonme


xx

4 komentarze:

  1. cudaśnie dziękuje za prezent na dzień dziecka , mamo ;D kocham twoje opowiadania ;D Kocham Liv<3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz. ^^
    jeżeli mg spytać, to kiedy następny rozdział.?! już nie mg się doczekać ;D
    | Miśka <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki.
      jak mnie wena najdzie to dodam. na razie nie wiem.

      xx

      Usuń