poniedziałek, 3 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 47 - MŁODY, CO JEST?


dwa tygodnie później

Harry wyjechał do Nowego Jorku, a ja zostałam w domu. Nie miałam ochoty nigdzie jechać, miała być mała Lux, strasznie kocham tego bobasa, ale nie mam na nic siły. Czuję się coraz gorzej psychicznie i fizycznie. Hazza oczywiście wiercił mi dziurę do dnia wylotu, ale wymigałam się sprawami na uczelni.
Zostałam sama, bo Alice, Dan, El też wyjechały.

oczami Harrego

-Młody co jest? – usiadł obok mnie Louis.
-Nic. – odpowiedziałem i dalej patrzyłem w okno samolotu.
-Przecież widzę. – wiedziałem, że nie da za wygraną.
-Martwię się o Vicky. Wydawało mi się, że jest wszystko okej, ale ona jest jakaś dziwna. Nie poznaję ją. To nie jest ta sama dziewczyna, w której się zakochałem dwa lata temu.. – posmutniałem.
-Wiesz, że ona dużo przeszła, zrozum ją. Myślę, że wszystko się ułoży. My z Eleanor też nie mieliśmy zawsze tak kolorowo, przecież wiesz.
-No wiem, ale kurde, źle się z tym czuję, że ją tam zostawiłem samą. Może nie powinienem? – spytałem.
-Dasz jej czas, przez te trzy tygodnie przemyśli sobie wszystko i zobaczysz, że wszystko wróci do normy. Masz moje słowo. – uśmiechnął się przyjaciel. Bez słowa przytuliłem się do niego. Był moją opoką, zawsze mogłem na niego liczyć.
***
Wylądowaliśmy nad ranem, myślałem, że nikogo nie będzie na lotnisku, jednak nasze fanki są wytrzymałe i było ich chyba ze 100. Cieszyłem się na ich widok, bo przecież to dla nich śpiewam, są wyjątkowe.
Porobiłem sobie kilkanaście zdjęć, poprzytulałem, mimo zmęczenia uśmiechałem się.
***
Do hotelu przyjechaliśmy dopiero o 7 rano. Od razu walnąłem się na łózko i zasnąłem.
Obudził  mnie Paul, byłem zły, bo była dopiero 12, a ja na serio byłem zmęczony.
-Nie idziesz się przywitać z Lux? – spytał.
-Jasne! – krzyknąłem jak małe dziecko. Kochałem tę małą, więc od razu wziąłem się za siebie. Ubrałem spodnie, bluzkę na to cieplejszą bluzę, bo pogoda za oknem nie wskazywała na to, aby było ciepło. Na głowę zarzuciłem czapkę, bo moje włosy dziwnie się ułożyły.
Pobiegłem do pokoju małej jak na skrzydłach.
-Cześć! – przywitałem się z Lou i Tomem. – Lux! – krzyknąłem do małej i od razu porwałem ją na ręce.
-Witaj Harry. – powiedział jaki tajemniczy głos. Skądś go znałem. Obróciłem się i zobaczyłam Taylor.
-Cześć! – uśmiechnąłem się na jej widok. Podszedłem i dałem jej buziaka w policzek. Tay jest moją przyjaciółką, ale ze względu na pracę rzadko się spotykamy.
-To co idziemy gdzieś na spacer? – spytała mama Lux.
-Jasne. – odpowiedzieliśmy wszyscy zgodnie chórem.
Lou ubrała małą i wszyscy byli gotowi do wyjścia. Przed hotelem oczywiście było dużo fanów, ale teraz chciałem ich wyminąć.  Mała Lux była dla mnie bardzo ważna, chciałbym mieć w przyszłości taką córkę jak ona z Vicky. Od razu posmutniałem, bo każdy jest tu z dziewczyną, a ja jestem sam, no mama i mój ojczym mają przylecieć jutro rano. Ale tak strasznie brakuje mi mojej Vicky.
-Harry. – usłyszałem za sobą głos Taylor.
-Słucham? – uśmiechnąłem się.
-No co tam u Ciebie? Jak Wam się układa z Vicky?
-W porządku.
-A czemu jej nie ma? – dociekała.
-Nie mogła, sprawy na uczelni.
Szliśmy wszyscy w piątkę, trochę poprawił się mój humor, chociaż wiedziałem, ze jutro na pierwszych stronach gazet, będą nagłówki, ze Taylor to moja nowa dziewczyna..

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Czekam na kolejny.


    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki chociaz ja tak nie sądzę :(

      xx

      Usuń
    2. Oj, nie jęcz. Nie znasz się. :D
      Ja tu jestem koneserem książek, ff'ów i imaginów. ;)
      Zdaj się na mój gust.

      Buziaki. :*

      Usuń
    3. okej :D ja też duużo czytam :D

      xx

      Usuń
  2. bardzo fajny, tym bardziej że dodałaś najnowszą sensacje czyli Haylor <3
    już się nie moge doczekać następnego *.*

    @DariaDoruch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś ta sensacja dodała mi weny, ale trochę mnie irytuje..

      xx

      Usuń
  3. Super! Tylko żeby Hazz nie zdradził Vick ;p

    OdpowiedzUsuń