czwartek, 5 kwietnia 2012
ROZDZIAŁ 1 - JESTEŚ SZURNIĘTA!
Przyznam, że plecy mnie trochę bolały. Miałam na nich przezroczystą folię, którą w domu musiałam ściągnąć. Oczywiście zapomniałam kluczy i musiałam pofatygować się do pracy mojego Taty. Gdy dojechałam na miejsce miałam problem z zaparkowaniem mojego samochodu, bo jak zwykle nie było miejsca, co doprowadzało mnie do szału. Wzięłam swoją ogromną torbę i weszłam do środka. O dziwo było mało ludzi, a za barem był oczywiście mój okropny brat, który mnie zawsze irytował, mój ojczulek i jacyś kolesie.
-Cześć siostra! I co żyjesz? - zaśmiał się.
-Na prawdę zabawny jesteś. - odgryzłam się.
-No pokaż to dzieło. - dociekał.
-W domu zobaczysz, nie będę wam teraz czasu marnowała. Przyjechałam tylko po klucze.
-Córcia, ja wole dostać zawału teraz niż w domu. Nikogo nie ma, więc pokaż. - odparł tata.
-A oni to niby nikt? - pokazałam na pięciu chłopaków, którzy szczerzyli się w moją stronę.
-To Niall, Zayn, Harry, Louis i Liam z One Direction, ci co Ci tak opowiadałem, pamiętasz?
-A no tak. - zaśmiałam się. Nie byłam ich fanką, ale muszę przyznać, mają świetny głos. -Dobra, ale nie cały, bo nie mam stanika. - powiedziałam.
-Nam to nie przeszkadza. - odparli chłopcy.
-Ej! - mój Tata spojrzał na nich ostrym wzrokiem.
-Przepraszamy Panie Smith.
Podciągnęłam lekko bluzkę a oni zaniemówili. Pierwszy odezwał się ten z burzą loków. Harry, tak chyba miał na imię.
-Wielki, aż brak mi słów.
-To nie cały, jest prawie do szyi. - zaśmiałam się i zakryłam bluzkę.
-Siostrzyczko, wiedziałem, że masz coś z głową, ale bez przesady.
-To nie wszystko. - zaśmiałam się i pokazałam pępek. Tak był w nim śliczny kolczyk.
-Dostałem zawału. - odparł tata i osunął się na krzesło.
-Oj tatku. Nie przesadzaj. Wiem, jestem szalona.
-Raczej szurnięta. - powiedział Tony.
-Tak, to też, ale ważne, że ja jestem szczęśliwa.
-Żaden chłopak Cię nie zechce. - powiedział tato.
-A skąd wiesz, że ja lubię chłopców? - wiedziałam, że teraz tata się wkurzy, ale lubiłam go denerwować.
-Ja z tą dziewczyną oszaleję.
-Nie no spoko, orientacji nie zmieniłam. A propo chłopaków. Idę jutro na randkę i mam nadzieję, że nie odstraszycie mi chłopaka, jak to było ostatnim razem. - powiedziałam i na samą myśl dostawałam gęsiej skórki.
-Oo, a co się działo? - spytał Louis.
-Może mój brat Ci opowie, ja uciekam, dajcie mi tylko klucze, bo zapomniałam.
-Nie zostaniesz z nami? - spytali.
-Musze ściągnąć folię i bluzkę.
-Oo będę miał niezłe widoki. - zaśmiał się Tony.
-No my też wpadamy. - zaśmiali się chłopcy.
-Jest jeszcze coś takiego jak stanik i zamek w pokoju. - poklepałam mojego okropnego brata po plecach i dałam mu buziaka w policzek.
-Wiesz, czasami cieszę się, że jesteś moją siostrą. Koledzy mi zazdroszczą. - zaśmiał się.
-Jesteś nienormalny.
-Dziecko idź już do tego domu, bo słabo mi jak tylko na Ciebie patrzę. - odparł załamany tata, a ja się zaśmiałam.
-Idę, idę, ale pamiętaj, że tatuaż jeszcze za uchem i kolczyk w języku. Do tygodnia się wyrobię. - puściłam mu oko.
-Zejdź mi już z oczu.
-Idę, idę. Cześć wszystkim. - pomachałam i wyszłam z lokalu. Harry dziwnie na mnie patrzył. Może pomyślał, że jestem stuknięta? Ale co tam, nie ważna jest opinia innych, no przynajmniej ja się nią nie przejmuję.
Wsiadłam do samochodu, już miałam odpalać silnik, gdy nagle mój telefon zadzwonił. To był Brendon - chłopak, z którym się umówiłam. Był słodki i bardzo mi się podobał, ale nie byłam pewna czy jest gotów na poważny związek.
-Słucham? - powiedziałam.
-Cześć, to jak widzimy się jutro? - spytał.
-No pewnie. - zaśmiałam się i momentalnie zrobiło mi się na sercu cieplej. Musiał o mnie myśleć.
-A nie dałabyś rady dziś, bo nie mogę się już doczekać. - jego głos był taki seksowny przez telefon.
-Niestety nie, wracam właśnie do domu, jestem już po tatuażu. Byłam tam od rana, mówię Ci męczarnia.
-Dobrze, to jakoś wytrzymam bez Ciebie, pamiętaj, że o Tobie myślę. - posłał mi buziaka. Mimo że nie byliśmy parą, on był na prawdę słodki.
-Ja o Tobie też. Do jutra. - i wrzuciłam swojego samsunga to torby.
Droga do domu ciągnęła mi się nie miłosiernie. Muszę przyznać, że ten Harry cały czas gdzieś chodził mi po głowie, ale traktowałam go jak kolegę mojego brata i nikogo więcej. Ale chwilę. Chciałam go tak traktować czy po prostu się łudziłam? Boże! Dlaczego ja jestem aż tak skomplikowana?!
Gdy weszłam do domu, było pusto. Mojej matki nie było. Przyzwyczaiłam się do jej nieobecności. W końcu już minęły 3 lata odkąd nas zostawiła. Nawet nie mam ochoty o niej myśleć, na samą myśl chce mi się rzygać.
Ściągnęłam bluzkę, a potem folię. Założyłam górę od stroju kąpielowego i rozłożyłam się na kanapie w salonie. Wzięłam do ręki pilota i bezczynnie skakałam po kanałach. Prawie zasnęłam, gdy do domu wpadła banda bachorów! O kim mówię?! O chłopakach z One Direction i o moim nienormalnym bracie!
-Co Wy Ty robicie?! - wrzasnęłam. -Próbuję zasnąć!
-Oj niezłe mamy widoki siostra. - skomentował Tony, a ja rzuciłam w niego poduszką. Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni nalać sobie soku.
-Ładny ten tatuaż. - powiedział Zayn. -Też je lubię, ale chyba bałbym się zrobić tak duży.
-Nie przesadzaj. To jeszcze nie koniec. - puściłam mu oko. -Ale będą jeszcze dwa, no może trzy i to malutkie. - zakomunikowałam. -Dobra idę do siebie, błagam nie rozwalcie domu.
-Nie zostaniesz z nami? - spytał Loczek.
-Eee nie. Mam swoje sprawy. - pokierowałam się w stronę schodów.
-Oj Vicky, chodź. - nalegał Tony.
-Od kiedy Ty mnie prosisz żebym siedziała z Twoimi kolegami? - zrobiłam wielkie oczy. -Naćpałeś się, albo może chory jesteś? - spytałam.
-Nie no, mówię serio. Chodź.
-No dobra założę coś tylko na siebie i zejdę.
Włączyliśmy z chłopakami jakiś film i wszyscy spędziliśmy miło wieczór. Wiele się o nich dowiedziałam i musiałam przyznać, że są na prawdę świetni. Czyżbym właśnie zyskała nowych przyjaciół?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz