czwartek, 12 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 7 - JESTEM PEWNA CZEGO CHCĘ. NIE PRZESTAWAJ.


6 miesięcy później

-A ta koszulka Ci się podoba? - spytał Harry.
-Ale taką już masz, tamta była ładniejsza. - odparłam.
-Ta mi się bardziej podoba.
-Po co Ci dwie te same koszulki?
-Ta jest inna, ma inną naszywkę, innego producenta.
-Co z tego skoro wygląda jak tamta? Harry zdecyduj się w końcu.
-Wezmę te dwie. - powiedział po dłuższym namyśle i pokierowaliśmy się w stronę kasy. Do samochodu poszliśmy w ciszy. Byłam strasznie zmęczona. Od 6 miesięcy nie spałam dobrze, cały czas się uczyłam, a każdą wolną chwilę spędzałam z Harrym. Jak spałam do 8 to było dobrze. Nasz związek cały czas rozkwita, ale nie byliśmy jeszcze w łóżku. Chciałam poczekać czy jest tego wart. Do tej pory sypiałam tylko z moim byłym chłopakiem i najzwyczajniej w świecie się szanowałam, a nie wskakiwałam każdemu do łóżka.
-Jesteś na mnie zła? - zapytał Harold.
-Nie, po prostu jestem zmęczona i tyle.
-Przepraszam, jak chcesz możemy wracać do domu. - podszedł i objął mnie w biodrach. Staliśmy na środku chodnika, każdy się na nas patrzył, ale mi to już nie przeszkadzało. Zdążyłam się już przyzwyczaić.
-Nie o to chodzi, tylko mam tyle tej nauki, a jednak chcę spędzać czas z Tobą, bo Cię kocham. I przetrwam dla Ciebie. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.
-Chodź, jedziemy do mnie. - poruszał brwiami, a ja się zaśmiałam i przytaknęłam.
Całą drogę śpiewaliśmy. Weszliśmy do jego domu, który dzielił z chłopakami. Ostatnimi czasy często tu bywam, tata się śmieję, że nie długo tam zamieszkam.
-To co będziemy robić? - spytałam Loczka.
-Nie wiem, a na co masz ochotę?
-Na Ciebie. - wymsknęło mi się, a Harry zrobił wielkie oczy. - Znaczy ten ... yyy .... noo ten tego. - zaczęłam się jąkać i zrobiłam się cała czerwona.
Mój chłopak do mnie podszedł i namiętnie pocałował. Wskoczyłam mu na ręce i poszliśmy do jego sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku i nie przestawał pieścić. Zaczął od szyi i schodził coraz niżej. Ściągnął moją bluzkę i spodnie, ja też nie byłam mu dłużna. Byliśmy w samej bieliźnie, gdy Harry spytał:
-Na pewno tego chcesz? Jeśli nie jesteś gotowa, ja to zrozumiem.
-Jestem pewna, czego chcę. Nie przestawaj. - powiedziałam i namiętnie go pocałowałam. Harry wyjął ze stolika nocnego prezerwatywy, a przez moją głowę przebiegło milion myśli. Zatopiłam się w pocałunkach z Hazzą.
-Kocham Cię. - wyszeptałam.
-Ja Ciebie też. - odpowiedział mój skarb.
Kochaliśmy się długo i namiętnie.  Nigdy nie było mi tak dobrze. Leżeliśmy wtuleni w siebie, Harry bawił się moimi włosami. Wstałam i zaczęłam zbierać swoje ubrania.
-Co robisz? - spytał z wyrzutem Harry.
-Ubieram się i idę do domu.
-Nie zostaniesz na noc?
-Wiesz, że mój tato nie pozwoli. Wolę wrócić i nie mieć awantury.
-Ehh ... no dobrze, to przynajmniej Cię odprowadzę. - zakomunikował i zaczął się ubierać.
-Okej. - powiedziałam i się ubrałam. Poszłam do łazienki, ogarnęłam włosy i poszliśmy na dół. Założyłam swoją kurtkę i wyszliśmy trzymając się za ręce. Doszliśmy do mojego domu, Harry złapał mnie w biodrach i powiedział:
-To było cudowne. Ty jesteś cudowna. Dziękuję Ci za to. Chciałem tego, nie żeby Cię zaliczyć, tylko z miłości, bo bardzo Cię kocham.
-Wiem o tym, ja Ciebie też. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go. -Wejdziesz? - spytałam.
-Nie, mam jeszcze próbę z chłopakami. Do jutra. - powiedział i już go nie było.
Weszłam do domu, było po 19. Przywitałam się z bratem i tatą. Chwilę pogadałam z nimi i poszłam do siebie. Byłam zmęczona, ale musiałam się trochę pouczyć, mimo że była sobota. Wyjęłam notatki i zaczęłam. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam głową na książce. Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 22:
-Cześć Skarbie, nie uwierzysz! - cieszył się Harry.
-No co? - spytałam zaspanym głosem.
-Obudziłem Cię?
-Tak jakby, ale mów. - pospieszyłam chłopaka.
-No więc jutro jadę w trasę koncertową po Australii. Jadę z chłopakami do Sydney! - zaczął cieszyć się jak małe dziecko.
-To gratuluję. O której masz lot? - spytałam.
-Z samego rana. Mogę teraz wpaść się pożegnać? - spytał.
-No pewnie! Koniecznie! - powiedziałam i się rozłączyłam. Zleciałam na dół jak torpeda.
-Nie uwierzycie! Matko Boska! - krzyknęłam.
-Co? Co? - spytał brat.
-Harry z chłopakami jadą w trasę po Australii!
-A to już wiem, Niall mi pisał. - powiedział Tony.
-O to się cieszę. - mój Tato z kolei nie miał o niczym pojęcia. -Na ile?
-Nie wiem, zaraz przyjdzie to się dowiemy. - właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. - Otworzę!
W drzwiach stał oczywiście Harry. Wskoczyłam mu na ręce i mocno go przytuliłam.
-Udusisz mnie! - ledwo zdołał coś powiedzieć.
-A tak, przepraszam. - bąknęłam i zaprosiłam go do środka.
-No to na ile jedziesz? - spytałam i usiadłam na krześle w kuchni.
-Na miesiąc. - jego wzrok zaczął uciekać.
-Ale jak to? Nigdy się na tak długo nie rozstawaliśmy. - powiedziałam smutnym głosem.
-Chodź Tony, zostawimy ich. - powiedział mój Tata i wyszli.
-Zobaczysz, że to szybko zleci.- próbował mnie przekonywać.
-Ale jak Ty to sobie wyobrażasz? - spytałam.
-Nie wiem, ale musimy dać radę.
Wiedziałam ile to dla niego znaczy, dlatego nic nie mówiąc przytuliłam się do niego, a po moich policzkach spływały łzy. Słone, gorzkie łzy. Było mi cholernie ciężko, bo na prawdę go kochałam.
-Nie płacz, obiecuję, że będę codziennie dzwonił.
-Nie płaczę.
-Widzę właśnie. - powiedział i odgarnął włosy z mojej twarzy. - Kocham Cię i nawet nie zauważysz jak ten miesiąc szybko minie. Jesteśmy ze sobą 6 miesięcy, a ja się czuję, jakby to były dwa tygodnie. Zobaczysz szybko zleci.
Cały czas mnie przekonywał, a ja mu w końcu uwierzyłam. Dopiero późnej się dowiedziałam, że to był błąd ...

1 komentarz: