wtorek, 10 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 6 - WSTAWAJ! [...] JEST JUŻ 12. HARRY NIE MÓGŁ CIĘ DOBUDZIĆ!


-Ała. - powiedziałam i zaczęłam odpychać rękami napastnika.
-Spokojnie to tylko ja. - zaśmiał się.
Ach tak, zapomniałam, że nie śpię sama tylko z Harrym. Już teraz z moim Harrym. Otworzyłam oczy i lekko się uśmiechnęłam. Hazza cały czas na mnie patrzył i śmiał się.
-Wiem, jestem brzydka. - powiedziałam i zaczęłam wstawać.
-Nigdzie nie idziesz. - pociągnął mnie i przytulił. -I nie jesteś brzydka. - powiedział i pocałował w policzek.
-Oh Harry. - zaśmiałam się i popatrzyłam głęboko w jego oczy.
-Też masz zielone, jak ja. - uśmiechnął się.
-I mam kolor włosów taki jak Ty.
-I też kręcone. - oboje się uśmiechnęliśmy.
-Nie powiedziałem Ci tego wczoraj ... kocham Cię. - wyszeptał wprost do mojego ucha.
-Mówiłeś przez sen. Ja Ciebie też. - powiedziałam i złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach. -Która godzina? - sięgnęłam po komórkę i zamarłam. Była dopiero 7:53. - Idziemy jeszcze spać. - zakomunikowałam.
-Po co mamy marnować tak ładny dzień? - spytał loczek.
-Nie ma mowy, że przed 11 opuszczę moje łóżko. Ani mi się śni, więc DOBRANOC.
-Ale Vicky!
-Mam jeszcze nie całe dwa tygodnie wakacji. Ty też się wyśpij, przecież sam będziesz miał szkołę, koncerty.
-Przekonałaś mnie. - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
Znowu zasnęliśmy, ale pobudkę miałam o wiele gorszą. Ktoś cały czas po mnie skakał, byłam pewna, że to Hazza.
-Harold złaź ze mnie. - mówiłam i chciałam jeszcze spać.
-Wstawaj! - usłyszałam damski głos. Otworzyłam jedno oko, a tam Eleanor.
-Daj mi jeszcze 5 minut.
-Jest już 12. Harry nie mógł Cię dobudzić!
-Zaraz, jeszcze tylko 5 minut, na prawdę.
-Nie! Wstawaj! - krzyknęła.
Zwlekłam się nie przytomna z łóżka i poszłam na dół. Tam był Louis, Harry i Tony.
-I jak pobudka kochanie? - zapytał mój chłopak i pocałował w czoło. Ja się tylko wtuliłam w niego i tak trwaliśmy przytuleni, miałam opartą głowę o jego tors, zamknęłam oczy i zasnęłam. Harry zaczął mną trząść i krzyczeć:
-Wstawaj, nie śpij!
-Co się drzesz, przecież nie śpię. - odparłam.
-Właśnie widzę. - zaśmiał się.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam mleko. Nalałam je do miski i zagrzałam w mikrofalówce. Zazwyczaj rano się nie odzywam, gdy ktoś mnie obudzi.
-Jesteś zła? - spytał Lou.
-Nie, po prostu jestem zmęczona.
-Nie wiem co wy tam z Harrym robiliście. - zaśmiał się.
-Spaliśmy, ale po prostu się nie wyspałam.
-Tak, tak. - zaczęli żartować, a ja wsypałam sobie płatki do miski i zaczęłam jeść.
-Nie przejmuj się nimi. - powiedział Hazza. -Idziemy gdzieś?
-Możemy iść, ale szpilek nie założę przez najbliższy tydzień. Bolą mnie tak nogi jak cholera.
-Już wiem gdzie Cię zabiorę. - puścił mi oko.
-Gdzie? - moje oczy się zaświeciły.
-Zobaczysz. - posłał mi jeden ze swoich boskich uśmiechów.
Poszłam szybko się wyszykować i po jakiś 40 minutach byłam gotowa.
-No możemy jechać. - powiedziałam do Loczka.
-Okej. - odparł i podszedł do mnie. Pocałował mnie namiętnie i złapał za rękę. Wyszliśmy oboje z uśmiechami na twarzach. Przed moim domem było mnóstwo paparazzi. Robili nam zdjęcia, krzyczeli coś, ale ignorowaliśmy to. Było kilka fanek, które bardzo chciały mieć zdjęcie z Harrym, ale  również ze mną. Po 15 minutach byliśmy wolni.
-Jesteś pewna, że chcesz ze mną być? - spytał Harry podczas drogi.
-Tak. Nie przeszkadzają mi Twoje fanki, mnóstwo reporterów czy bóg wie kogo jeszcze. Kocham Cię i to się liczy. - odparłam.
-Cieszę się. - uśmiechnął się i patrzył na drogę.
Siedzieliśmy w ciszy, a ja analizowałam nasz związek. Byliśmy ze sobą jeden dzień, a już cały świat wie o moim istnieniu. Ponadto znałam go może jakieś 4 dni? Ale co z tego. Liczy się to, że ujął moje serce.
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział Harry.
Moim oczom ukazało się wesołe miasteczko.
-Jesteś cudowny. - przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
-Wiem. - poruszył śmiesznie brwiami, a ja wybuchłam śmiechem.
-Chodźmy. - zażądał i wyszliśmy oboje z jego auta.
Hazza wplótł swoje palce w moje, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Uwielbiałam jego delikatne dłonie, usta, jego loczki i wszystko co z nim związane. Mogłabym z nim gadać godzinami, nawet cisza nie jest z nim straszna. Jest nie tylko moim chłopakiem, ale również przyjacielem, któremu mogę powiedzieć dosłownie wszystko.
-To na co idziemy? - spytał.
-Hmm. Możemy iść na Diabelski Młyn.
-Jesteś tego pewna?
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się i pokierowaliśmy się w stronę kolejki. Ludzie znowu zaczęli robić nam zdjęcia, a ja czułam się jak jakaś małpka w zoo. Musiałam być dzielna dla Harrego i dla naszego związku, lecz czy życie dam nam szansę i pozwoli zbudować trwały związek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz