poniedziałek, 9 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 5 - WYGLĄDASZ ..... WYGLĄDASZ .... PRZECUDNIE.


-Toooony!! - krzyknęłam.
-Co jest? - spytał brat.
-W co ja mam się ubrać? Przecież nie pójdę jak obdarta. - posmutniałam, bo wyciągnęłam wszystko z mojej garderoby, ale nic nie nadawało się na randkę z Harrym.
-A ta sukienka?
-Proszę Cię, jest fatalna. - skrzywiłam się.
-Vicky zobacz ile Ty masz ciuchów, nie jedna laska by Ci zazdrościła. Mówię Ci, że ta sukienka spodoba się Harremu.
-A może jednak wezmę czarną, co?
-Rób co chcesz. - mój brat się zirytował.
-Dobra założę tę beżową i czarne szpilki, może być? - spytałam z nadzieją.
-Świetnie! W końcu się zdecydowałaś. - zaczął klaskać.
-No dobra idź stąd teraz muszę maseczkę nałożyć. - wygoniłam go z pokoju i zaczęłam.
Była dopiero 14, ale ja musiałam wyglądać perfekcyjnie. Zamierzałam wyprostować moje długie włosy, które na co dzień zostawiam takie jakie są, czyli kręcone, ale dziś zamierzam wyglądać inaczej, ładniej. Położyłam się z maseczką na łóżku i zaczęłam rozmyślać jak to dziś będzie. Czy to jest w ogóle możliwe, abym była z kimś takim kim jest Harry? Przecież on może mieć każdą, a ja jestem zwykłą dziewczyną, która chce poznać swojego księcia z bajki. Czy moim będzie Hazza? Hmm. Cały czas to pytanie mnie nurtuje. Spojrzałam na zegarek. Właśnie powinnam zmyć maseczkę. Poszłam do łazienki, zamknęłam się na klucz i zaczęłam zmywać. Potem wzięłam długi prysznic. Stałam tam chyba z godzinę! Następnie zaczęłam suszyć włosy, prostować, pomalowałam się. Wyszłam i zobaczyłam, że jest dopiero 17. Miałam 3 godziny. Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam go ogarniać, bo nieźle tam nabałaganiłam podczas szukania odpowiedniego stroju na dzisiejszy wieczór. Zajęło mi to trochę czasu, potem wpadła jeszcze Alice. Bardzo się zdziwiła, że wyprostowałam swoje włosy. Były aż do pupy (sama nie miałam nawet pojęcia, że są tak długie!). Oczywiście jak to dziewczyny zagadałyśmy się. Była 19:50, a ja byłam w szlafroku. Pobiegłam na górę, założyłam moją beżową sukienkę bez ramiączek z kieszeniami po boku. Nałożyłam czarne szpilki i wzięłam kopertówkę. Słyszałam, że Harry jest na dole, bo jego śmiech jest bardzo charakterystyczny. Weszłam jeszcze do łazienki, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Moje serce waliło jak młot, nie wiedziałam czy mu się spodobam.
-Możemy jechać. - powiedziałam.
Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, bo Tony z Hazzą patrzyli na mnie robiąc przy tym wielkie oczy.
-Chłopaki? - pomachałam im ręką przed twarzami.
-Wyglądasz .... wyglądasz ...  przecudnie. - wyjąkał Loczek.
-Dziękuję, Ty też niczego sobie. - puściłam oko.
Zaczęliśmy kierować się do wyjścia. Pojechaliśmy samochodem do kina. Oczywiście było  tam mnóstwo fanów, nie wiem skąd wiedzieli, że tam będziemy. Harry robił sobie z nimi zdjęcia, a ja stałam z boku. Po chwili pożegnał się z nimi, mówiąc, że jest na bardzo ważnym spotkaniu. Cieszyłam się, że bierze mnie na poważnie, a nie traktuje jak jakąś przygodę.
Wybraliśmy jakiś horror, kupiliśmy wielki popcorn i colę na spółkę. Weszliśmy na salę i zajęliśmy swoje miejsca. Były na samym tyle - moje ulubione. Oczywiście było dużo reklam, ale nam się nie nudziło.
-Czemu Ty właściwie nie masz dziewczyny? Przecież każda chce być z Tobą. - powiedziałam.
-Ale ja nie chcę być z każdą. - zaśmiał się. -Do tej pory nie było dziewczyny, która na prawdę by mi się spodobała.
-Do tej pory? - spytałam zdezorientowana.
-Tak. - puścił mi oko i wybuchnął śmiechem.
-Nie wnikam już bardziej. - rzuciłam w niego popcornem.
-O Ty! - krzyknął Styles! - Pożałujesz teraz tego! - rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak głupia, nie mogłam się opanować.
-Cicho! - usłyszeliśmy.
Popatrzyliśmy się na siebie i zachowaliśmy udawaną powagę. Film był nawet nawet, potem pojechaliśmy coś zjeść.
-Na co masz ochotę? - zaczął poruszać śmiesznie brwiami.
-Nie wiem, wybierz coś, ufam Ci. - puściłam mu oko.
Zamówił klasycznie spaghetti.
-Jesteś na prawdę wyjątkowa ... podobasz mi się. - powiedział Hazza, a ja oblałam się rumieńcem.
-Nie przesadzaj, tak na prawdę nic o mnie nie wiesz.. - zaśmiałam się nerwowo.
-Opowiedz mi coś o sobie, chętnie posłucham.
-No to za dwa tygodnie idę do ostatniej klasy liceum. Potem chcę iść na studia, chyba dziennikarskie. Lubię podróżować, ale też jestem strasznie leniwa. - uśmiechnęłam się. -Właściwie ja o Tobie też nic nie wiem.
-Jak to nie wiesz? - zaśmiał się. -Przyjaźnię się z Twoim bratem, jestem w zespole. Uwielbiam słodycze, ale chyba nie tak jak Niall.
-O a jakie najbardziej? - spytałam.
-Żelki Haribo.
-Ei! One są moje! - krzyknęłam.
-Nie, bo moje. To moje ulubione. Najbardziej lubię te białe.
-Nie, one są moje. Białe szczególnie! - oburzyłam się na żarty.
Spieraliśmy się o żelki, potem poszliśmy na spacer do pobliskiego parku. Usiedliśmy na trawie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Wiesz, na prawdę mi się podobasz. - powiedział.
-Oj Harry. - popatrzyłam czule na niego.
-No co? - zaśmiał się i przybliżył się do mnie. Nasze usta znowu były niebezpiecznie blisko.
-Co robisz? - spytałam drżąc.
-Zobaczysz. - i zamknął moje usta pocałunkiem. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Jeszcze z nikim tak cudownie się nie czułam! Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Czy mogę teraz oficjalnie nazywać Cię swoją dziewczyną? - spytał.
-Jesteś tego pewny?
-Jeszcze nigdy nie byłem niczego tak pewien.
-A zatem tak mój chłopaku. - zaśmiałam się i znów zbliżyłam się, aby go pocałować. -Wracajmy już.
-Aż tak Ci się śpieszy? - spytał.
-Nie, ale jestem zmęczona.
-Ale ja będę za Tobą tęsknił.
-I tak pewnie będziesz nocował u nas. - powiedziałam i poczochrałam go po czuprynie.
-Niestety nie z Tobą w łóżku. - posmutniał.
-Nie bądź tego taki pewien. - powiedziałam i podniosłam się z trawy. -Chodź. - podałam mu rękę i trzymając się w objęciach ruszyliśmy w stronę samochodu.
Dojechaliśmy do mojego domu  i pokierowaliśmy się do mojego pokoju. Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam, Harry słodko spał. Pogłaskałam go po twarzy i ucałowałam w czoło.
-Kocham Cię. - powiedział przez sen.
Zaśmiałam się i odpowiedziałam tylko:
-Ja Ciebie też. - położyłam się i odpłynęłam do krainy snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz