niedziela, 8 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 4 - CZYLI TERAZ PÓJDZIESZ NA RANDKĘ Z HARRYM?

-Hej. - podeszłam do Brendona i pocałowałam w policzek.
-Cześć. - odpowiedział.
Usiedliśmy na ławce i czekałam na jego krok.
-Posłuchaj. Bo Ty mi się już od dłuższego czasu podobasz i czy zostaniesz moją dziewczyną? - powiedział jednym tchem.Widziałam ile musiało go to kosztować.
-Nie wiem czy jestem na to gotowa. - odparłam z żalem.
-Czyli jednak to prawda?
-Ale co? - spytałam zdezorientowana.
-No, że zadajesz się z tymi chłopaki z tego One coś tam. I pewnie któryś z nich Ci się podoba.
-Nie, po prostu, eh no nie wiem. Pogubiłam się w tym. Przed poznaniem Harrego myślałam, że możemy być razem, że jesteś tym jedynym. A dziś czuję, że tak nie jest .... - było mi przykro, że musiałam powiedzieć mu tę okrutną prawdę, ale zawsze jestem szczera jeżeli chodzi o uczucia.
-Cóż, widocznie to nie mój czas. - posmutniał. -Czy mogę liczyć chociaż na przyjaźń? - jego oczy się rozświetliły, a mnie kamień spadł z serca.
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego.
Reszta wieczoru upłynęła nam w miarę spokojnie. Opowiadaliśmy sobie różne historie, pokazałam mu mój kolczyk i tatuaż. Bardzo mu się to spodobało. Cieszyłam się, że nie skrytykował mnie jak mój brat. Zaczęło robić się późno, więc razem z Brendonem udaliśmy się do domu. Oczywiście odprowadził mnie pod same drzwi i na pożegnanie pocałował w policzek. Uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Oczywiście widziałam jak Harry z moim bratem siedzieli w oknie i patrzyli schowani za firanką, gdzie myśleli, że ich wcale nie widać. Jak weszłam usłyszałam:
-No Haroldzie, ładna ta wasza nowa piosenka.
-No dzięki, też tak sądzę. - powiedział, ale widziałam jak oboje byli skrępowani.
-Nie jestem głupia, widziałam was.
-Eh, czyli z nim jesteś? - spytał Tony, a Hazza posmutniał.
-Nie. - odparłam. - Jesteśmy przyjaciółmi.
-Na prawdę?! - krzyknęli.
-Tak! - uśmiechnęłam się.
-Czyli teraz pójdziesz na randkę z Harrym? - mój brat był jak zwykle nietaktowany.
-Eii! - przyjaciel walnął go lekko w ramię.
-Jeżeli mnie poprosi to pewnie. - uśmiechnęłam się.
-No to na co czekasz. - popchał Harrego w moją stronę.
-Vicky czy pójdziesz ze mną jutro na randkę?
-Z tego co wiem jesteśmy umówieni jutro do kina. - puściłam mu oko.
-No, ale wtedy prosiłem Cię jak przyjaciel przyjaciółkę, a teraz zależy mi na tym, aby to było randka. - chłopak widać było, że się gubił.
-Tak Haroldzie, ja Vicky Smith pójdę z Tobą na randkę do kina. - powiedziałam z udawaną powagą.
-Yeah! - krzyknął loczek.
-Dobra to ja idę spać, bo czeka mnie jutro ciężki dzień. Idę na randkę z Harrym Stylesem. - zaczęłam udawać nienormalną. Chłopcy zaczęli się ze mnie śmiać. -Nie no serio idę, bo padam. Dobranoc. - podeszłam do brata, aby dać mu buziaka na dobranoc. Zawsze to robiłam, to był nasz taki rytuał. Byliśmy zgodnym rodzeństwem, może dlatego, że był między nami tylko rok różnicy?
-Ja też chcę. - domagał się Hazza.
Jemu też dałam lekkiego buziaka i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, założyłam piżamę i poszłam do łóżka. Napisałam Alice o mojej randce i o całej sytuacji z Brendonem. Ona natomiast napisała mi jak świetnie bawi się z Zaynem na kręglach. Cieszyłam się szczęściem mojej przyjaciółki. Spojrzałam ostatni raz na komórkę. Była 23:29. Odłożyłam telefon i zatopiłam się w krainie snów z której wyrwał mnie niestety dźwięk mojego telefonu.
-Halo? - spytałam zaspanym głosem.
-Cześć tu Harry, co robisz? - pytał jak gdyby nigdy nic.
-Śpię, a Ty?
-Siedzę w Twojej kuchni.
-O, a która godzina?
-1:32.
-A skąd masz mój numer?
-Od Tony'ego.
-A czemu dzwonisz?
-Zejdziesz na dół? - spytał ignorując moje pytanie.
-Postaram się. - powiedziałam i odłożyłam komórkę.
Zwlekłam się z łóżka i podreptałam do Harrego. Byłam pół przytomna.
-Jest środek nocy człowieku.
-Nie mogłem spać. Dasz mi jeszcze jednego buziaka? Proszę. - zrobił swoje słodkie oczy.
-Panie Styles. - oparłam się o blat i byłam naprzeciwko niego. - Nie wytrzymasz jeszcze kilkunastu godzin? O 20 idziemy do kina. - uśmiechnęłam się zadziornie.
-Oj no proszę Cię tylko jeden. - kusił.
Muszę przyznać, że miał bardzo ponętne usta. Co ja gadam! Przecież on cały był ponętny!
Przybliżyłam się do niego. Nasze usta dzieliły dosłownie milimetry.Czuliśmy nawzajem swoje oddechy na twarzach. Był pewien, że w tym momencie złożę pocałunek na jego wargach.
-Dobranoc. - powiedziałam niemalże szeptem i uciekłam do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy.

6 komentarzy:

  1. Jejku! Kocham twoje opowiadanie! Rozdział swietny :) czekam na nastepny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę świetny rozdział i również czekam na kolejny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty ;D
    czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń